Rozdział 7
(Maciek)
Już po zawodach, konferencji i tych innych. Wylatujemy, przylatujemy, skoczemy, wylatujemy i tak ciągle. Może w końcu znajdzie się czas na odpoczynek.
- Dobra chłopaki gramy w Tysiąca.- powiedział Piotrek i rozdał chłopakom karty.- A gdzie jest Lena?
- Trener poprosił ją żeby mu pomogła. Wróci pewnie wtedy kiedy on.- powiedział Maniek
- O nie! Jak Jasiek bez niej przeżyje!? Przecież on umrze z tęsknoty.-powiedział Grzywa.
- Jak ja Ci przyłoże, to ci się kwiatuszki pokarzą.- rzucił Zibro.
- Kwiatkowski! OMG przecież ja taka Kwiatonatorka jestem.- powiedział Olek udawając małą Kwiatonatorkę.
- Masz coś do Kwiatonatorek!????- krzyknął Kamil
- Już nic panie Miszczuniu Świata.
- Ej, chłopaki! Pamiętacie?- zapytał Kot
- O czym?- zapytał Klimek
- Klimuś się odezwał. A więc jednak on żyje.- powiedział Jasiek
- Uspokójcie się!- krzyknął Kamil
- Trzeba zanleźć chłopaka dla Leny.- powiedział Maciek
- To będzie mały kłopot. Umówić ją ze skoczkiem czy z obcokrajowcem. Jednym z fanów czy antyfanów. Brunetem czy blondynem.- powiedział Pieter
- A może ona woli rudych.- rzucił Jasiek, a Żyła zaczął się śmiać. Gdy Kamil posłał im złowrogie spojrzenie uspokoili się.
- A nie lepiej byłoby żeby ona sama sobie kogoś znalazła. To będzie wtedy jej wybór a nie nasz.- powiedział dwukrotny Mistrz Olimpijski.
~***~
(Lena)
Uwielbiam tego trenera. Taki zabawny, miły. Pomagałam mu przy papierkowej robocie. Ma tyle tych papierów. Nie dziwię mu się, że potrzebował pomocy. Weszłam do swojego pokoju, nikogo tam niebyło. Na stoliku leżała karteczka z napisem ,,Jesteśmy u chłopaków w drugim pokoju". Przynajmniej to zostawili. Wyjęłam słodką bułkę i pobiegłam do chłopaków. Mieli pokój tuż obok.
-Hej.- powiedziałam a wszyscy chórem mi odpowiedzieli. Usiadłam pomiedzy Grzywą a Luzem w Dupie.
- Co robiłaś z trenerem?- zapytał Maciek
- Papierkowa robota. Ile czasu wy tu już siedzicie?
- Od czasu kiedy tu przyszliśmy z trenerem do teraz.- odpowiedział Kamil.
- Aha.- rzuciłam i podeszłam do okna. Było już ciemno.
- Ej może byśmy poszli na spacer?- powiedział Janek.
- Teraz!?- rzucił Klimek
- Tak teraz, a kiedy? Chodźcie!
Nas długo nie trzeba było prosić. Chłopcy rzucili karty i zaczęli ubierać kurtki. Po kilku minutach byliśmy już gotowi. Szliśmy ośnieżonym chodnikiem obok skoczni. Śmialiśmy się i dogadywaliśmy blondynom. Kiedy nagle poczułam coś zimnego na policzku.
- Auć.-powiedziałam na polczku miałam śnieg, nie tylko tam. Stanęłam na chwilę i wyjmowałam śnieg spod szalika. Nagle usłyszałam głosy, ale nie zabardzo się nimi przejmowałam.
- Sjoeen! Idioto dziewczynę uderzyłeś tą śnieżką.- krzyknął jakis chłopak, a ten podbiegł do mnie.
- Sorry. Nic Ci się nie stało?- powiedział a ja podniosłam głowę.- O nasz Harry Potter'ek.
- Kto?- zapytałam
- Wcześniej nie powiedziałaś mi jak się nazywasz. Z tą raną na czole jak Potter wyglądasz.
- Proszę oszczędzić sobie komentarzy panie Malfoy.-powiedziałam i usmiechnęłam się do niego.
- Jak sobie życzysz Granger.- rzucił. Do stojącego tyłem chłopaka podbiegł blondyn, który trzynał śnieg w rękach.
- Psorze Dumbeldore proszę uwarzać....- niedokończyłam gdyż przerwał mi chłopak stojący za nim. Cały śnieg wysypał na niego.
- A ja dla waszej wiadomości Snape jestem!- powiedział blondyn i puścił mi oczko. Zajął miejsce chłopaka, który wyjmował sobie śnieg z kurtki.- Hej! Daniel jestem. Daniel Andre Tande. A ten drugi to Phillip Sjoeen. Teraz jesteście kwita.
- Daniel zabiję Cię!- krzyknął Phillip i podszedł do nas.
- Nie jesteśmy kwita brakuje, żeby ktoś go drzzwiami uderzył.-powiedziałam
- Phillip bój się bo dzisiaj naprawdę możesz drzwiami zarobić.- powiedział mu Tande.
- Jeszcze brakuje, żeby ktoś na mnie wpadł.- powiedział Phillip i pokazał cos rękoma koledzę.
- Czekaj to ona!?
- Tak to ona. Jak się nazywasz?
- Lena Kot. Wy jesteście z Norwegii?
- Tak skad wiesz.- zapytał Daniel
- A co masz napisane na dresie?
- No tak.- ten gościu dopiero to zajarzył.- A ty skąd jesteś?
- Z Polski.-powiedziałam i zauwarzyłam, że moi koledzy się skapnęli, że mnie nie ma.
- O twoje gangstery idą.- rzucił Phillip.
- Twoi też.- rzuciłam, a oni odwrucili się i zabaczyli swoich rodaków.- Taka nasza mafia.
- Lena gdzie ty się podziewałaś!?- zapytał Kot.
- Dostałam śnieżką i się "ośnieżałam". A pozatym poznałam chłopaków. -powiedziałam, ale usłyszałam za sobą krzyki.
- Witaj Polsko!- stali tam Fannemel, Stjernen, Hilde, Velta i Jacobcen.
- Witaj Norwegio!- krzyknęli moi koledzy.
- Chłopaki będziemy musieli porozmawiać.- powiedział Kamil
*********************
Dzisiaj jest dzień singla! :P Ogladam skoki. Jakie emocje i rekordy. Prevc rekordzistą 150 m a teraz Fannemel 151,5 m. Uwielbiam go <3 CZYTAM = KOMENTUJE
Rozdział fajny. Philip widać, że spodobała się Mu Lena. Ciekawe co oznaczają słowa Kamila ; "Chłopaki będziemy musieli porozmawiać", Nie wiem co mogę jeszcze powiedzieć. Czekam na następny. :)
OdpowiedzUsuńPopraweczka! Peter skoczył 250 m , a Anders 251.5 m.
Pozdrawiam.
Dzięki za komentarz. A co do skoków to mogła być pomyłka, latałam z komputerem od pokoju do pokoju pisząc kolejny roździał i oglądając skoki. Kolejny rozdział będzie jeszcze dziś :)
UsuńPozdrawiam.