poniedziałek, 23 lutego 2015

Rozdział 14

Rozdział 14

Przez kilka minut bawiliśmy się na śniegu, aż do czasu gdy przyszedł Daniel.
- O kogo ja tu widzę?- zaytał i osypał mnie śniegiem.
- Daniel!- krzyknęłam i zaczęłam wyjmować śnieg z kurtki.
- Jak miło was razem widzieć. Już się pogodziliście?
- Andre, prozmawiamy w pokoju. Ja cię zabije a to wszystko.- powiedział Phillip i rzucił śnieżką prosto w twarz blondyna.
- A ty Phillip w końcu dostałeś tymi drzwiami?- zapytałam.
- A chcerz jeszcze raz dostać?- zapytał i podbiegł do mnie a ja odkoczyłam. Zaczęliśmy się gonić, raczej to on gonił mnie a ja uciekałam.
- Witamy ze studia. Gonitwę między Phillipem Sjoeenem a Leną Kot będzie komentował Daniel Andre Tande.- zaczął mówić blondyn udawając komentatora.- Zaczynamy od zwykłej ławki, Phill rzusza w pogoń za brunetką. Biegną w lewo, prawo i unik! Pięknie! Zakręcaja kółko. I nagle...
Niedokończył, ponieważ go przewróciłam.
- Daniel skończ!- krzyknęłam a Phillip mnie dogonił. Szybko złapał za biodra, podniósł do góry i rzucił w zaspę śniegu. Chłopak zaczął się śmiać z mojego wyglądu. Przypominałam strusia mającego głowę w piasku, przepraszam w śniegu. Kiedy wyjęłam górną część głowy zabaczyłam Phillipa, który o mało co się nie popłakał ze śmiechu. Podeszłam do niego  i zapytałam.
- Czy nie jest ci przypadkiem zbyt miło?
Chłopak nie zdąrzył odpowiedzieć, gdyż rzuciłam go w śnieg. Zaczęłam go okładać a on leżał na ziemi jak długi.
- Daniel, ratuj!- krzyknął a blondyn podbiegł do mnie i odechnął. Teraz to ja znalazłam się na śniegu a oni mnie nacierali. Po chwili uwolniłam się i wraz z Danielem rzuciliśmy się na bruneta. Tak wyglądała nasza zabawa. Szyko ulebiłam zwartą śnieżkę, kiedy...
- No popatrz jak dzieci!- rzucił mężczyzna do drugiego. Ja włożyłam śnieżnobiałą kulkę do buzi Sjoeena i odwróciłam się do męszczyzn.
- Masz rację, Łukasz.- przytaknął ten drugi. Chłopcy spojrzęli na dwóch panów z niepokojem. Przed nami stali trenerzy kadr. Phillip szybko wypluł śniezkę, przy czym się opluł a ja z Danielem zaczęliśmy się śmiać.
- Dobra. Teraz do hotelu.- powiedział Kruczek a my tak zrobiliśmy.


    Każdy poszedł do swojego pokoju, w moim oczywiście nikogo nie było. Mój wygląd był nie do opisania. Wyglądałam jak śnieżne Yeti i niestety w tym przypadku tu niechodziło a samochód. W butach, kurtce, szaliku miałam śnieg. Miałam mokre włosy a nie posiadałam suszarki. Co ja teraz zrobię? Pójdę do "pięknisia". Pomyślałam i pbiegłam do pokoju obok w którym też nikogo nie było. To dziwne... Podeszłam do łóżka Maćka i wyciąnęłam ogromną walizkę. Wśród sterty koszulek, spodni i innych rzeczy, znajdwała się moja wybawicielka... Suszarka! Chwyciłam urządzenie i pobiegłam do siebie. Szybko weszłam do łazienki. Podłączyłam suszarkę do prądu i zaczęłam suszyś swoje niedbałe włosy.
- Już jestem!- krzyknął ktoś a ja odskoczyłam. Suszarka "pięknisia" zaczęła się dymić, aż w końcu przestała działać.
- Oj oj.
- Chyba się spaliła.- powiedział Phillip.
- Nie to tylko zwarcie.- odpowiedziałam a on sobie poszedł
A jeżeli się naprawdę spaliła. Przecież on mnie zabije! Odłaczyłam bezpiecznie suszarkę i włożyłam ją do plastikowej foli. Stałam w łazience chyba przez 10 minut. Po chwili wywiódł mnie z tamtąd przepiękny zapach.
- Co to jest?- zapytałam a Phillip podał mi czarny kubek.
- Spróbuj i oceń.- powiedział
Wzięłam łyka i odrazu wiedziałam co to jest....
- To czekolada.
- Zgadłaś.- uśmiechnął się do mnie.
- Czuję wanilię, czekoladę i bitą śmietanę. Co ty tu jeszcze dodałeś?
- Środki usypiające.- odpowiedział a ja o mało co się nie oplułam.
- Że co!?- krzyknęłam
- Żartowałem.- powiedział i zaczął się śmiać.
- O ty...- powiedziałam
- To co możemy porozmawiać?- zapytał chłopak.
- Jasne.- powiedziałam i usiadłam na parapecie.
- Co ty tam będziesz robiła?- zapytał i wskazał na miejsce gdzie usiadłam.
- Będę siedzieć.
- Aha.- powiedział i usiadł obok mnie.
- Zacznijmy od początku. Wiem, że masz brata ciotecznego i mieszkasz w Polsce. Twoje przyjaciółki są zwariowne a ty jesteś niezła w grze na Playaku.- powiedział a ja nerwowo zakręciłam kosmyk mokrych włosów. Zaczęłam się śmiać a on spoglądał na mnie ze zdziweniem.
- Dobra, wiem, idiotka ze mnie.
- Wcale, że nie.- odpowiedział
- Tak myslisz?
- No, jasne...
- Nie bo ciemne.- powiedziałam a on zaczął się śmiać.
- Za to cię właśnie uwielbiam.
- Niby za co!? Za to, że jestem powalona i mam kolegów świrów.
- Ej!- powiedział i dźgnął mnie.- No i masz łaskotki.
- Ja wiem niewiele o tobie.- powiedziałam i odwróciłam się do niego.
- Wal.
- Nie.
- No wal.
- Powiedziałam, że nie.
- Wal, alebo ja walne.- powiedział i zrobił tą swoją minkę. Mój boże tylko nie to! Jego mina w zupełności przypominała Reziego. Dwie brwi do góry i ta twarz. Tego się nie da opisać. Zaczęłam się śmiać, aż w końcu powiedziałam:
- Nie.
- No wal. Walisz młoda, walisz.
- Phillip nie powtarzaj tego słowa.
- Walisz.
- Phillip wybacz, ale ono przyprawia mnie o skojarzenia.- powiedziałam a on...
- No to ja będę walić, jak ty nie chcerz walić.- zaśmiał się.- Z czego masz dom?
- Człowieku jakie ty pytania głupie zadajesz!?
- No normalne, człoweku.
- Z drewna. A co?
- No bo wiesz, gdybyć miała z cegieł to wiesz....- niedokończył.
- Nie, nie wiem.
- No bo cegły też można walić.- powiedział i ja go leciutko uderzyłam.
- No dobra. Wiem, że jesteś Norwegiem. Masz fajnych kolegów, twoje hobby to wpadanie na ludzi.
- I co było tak trudno?- zapytał i odłożył kubek z czekoladą.- Trzeba było walić odrazu.
Kiedy to powiedział zwaliłam go z parpetu a on zaczął się śmiać. Dlaczego on ma takie poczucie humoru? Phillip wstał i zaczął tańczyć, co mu to nie wychodziło. Popiłam łyk czekolady gdy usłyszałam:
- Oh, you touch my tralala.- zaśpiewał a ja zadławiłam się piciem.
- Phillip!- krzyknęłam i zeszłam do niego by mu przyłożyć. On za to pociągnął mnie do siebie i zacząłam wraz z nim tańczyć.- Wariat z ciebie!
- Wiem to!- krzyknął i zrobił obrocik z czego o mało co się nie przewrócił o mały stolik. Ja stanęłam zdala niego, nie chciałam się zarazić głupotą. Przepraszam, ale za poźno!
-I'm laid-back, I'm feelin this, tonight's the night and I just wanna let                                 it go- zaśpiewał i znowu porwał mnie do głupkowatego tańca. No co zrobisz? Nic nie zrobisz! Musiałam dokończyć piosenkę.
-Hit the play back, I know your feelin this, c'mon baby, lets get ridiculous!- zaśpiewałam
- Jesteśmy głupi!- krzyknął
- Nie to ty jesteś głupi.
- Wybacz złotko, ale głupota jest zaraźliwa.
- Chyba tylko u ciebie.- powiedziałam i odepchnęłam go.

                          ~***~
(Daniel)
 

- Udało się!- krzyknąłem zadowolony. Chłopaki z kadry popatrzyli na mnie zezdziwieniem.
- Co tam? Co tam, ludziska?- zapytał Żyła który dosłownie wpadł do pokoju. Raczej nie dosłownie, bo dosłownie wpadł Jasiek. Zniszczoł podłożył mu nogę a ten w progu zaliczył glebę.
- Nic.- powiedział Hilde.
- Coś ty Hildziak taki przyćmiony?- zapytał Olek.
- Daniel miał coś powiedzieć a ja się zastanawiam co?
- Ale co?- zapytał Kamil
- No to.- powiedział Fannemel i pokazał na mnie.
- No co?- zaytał Jasiek
- Rozpisać!?- rzucił Anders
- Fannemel spokojnie, przecież Daniel też nam nie powiedział o co chodzi.- dodał Hilde.
- No tak.-odpowiedział.
- Kupimy ci pamięć przenośną.- powiedział Jasiek.
- Ziobro, grabisz sobie!- powiedział Anders i pokazał na Ziobrę.
- No więc o co chodzi?- zapytał Żyła.
- Lena z Phillipem się pogodzili.
- Super!- krzyknął Maciek.
- No właśnie, że nie.- odpowiedział Olek i spojrzał się szyderczo na Jaśka.
- Jak to?- zapytałem.
- Grzywa, nawet o tym nie myśl...- zagroził blondyn.
- No bo wiesz. Co Jasiek będzie robił. Przecież on nam tu się rozkleji...- niedokończył gdyż drugi blondyn zaczął go......( słowo niedozwolone dla dzieci XD)
- Wiem co zrobimy.- powiedział Tom i otorzył drzwi od łazienki. Chłopcy zaczęli się....... , wtedy chłopak wrzucił chłopaków do pomieszczenia i zamknął ich.
- A jak będą skutki uboczne? Hehehe.- powiedział Żyła.
- Co masz na myśli?- zapytał Kamil, któremu naszły skojarzenia na myśl. Z resztą mnie też.
- Już nic.- powiedział Piotrek i spuścił głowę w dół. Zaczął kręcić kółka.
- Ok, to jest dziwne.- powiedziałem i pokazałem na Polaka.

                        ~***~


Wraz z Phillipem rozmawialiśmy o wielu rzeczach, przez bardzo długo. Dowiedziałam się o jego problemach, byłej dziewczynie i rodzinie. On też wie już o mnie dużo.
- Miło się rozmawiało.- powiedział
- Przyszna czekolada.- dodałam
- Ja o rozmowie ty o czekoladzie.
- Heh.
Chłopak wstał i się zaczęło.
- Phillip, dość na dzisiaj.- powiedziałam a on wziął mój szalik.- Po co ci?
- Zaobaczysz, ale chodź.- powiedział a jego wzrok przypominał małeg podrywacza.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- NIe pódę. Boję się co ty zrobisz.
- Zobaczysz.
- Po patrzę stąd.
- Your world is my world.
And my fight is your fight.
My breath is your breath.
And your heart.- zaczął śpiewać
- Bieber!? Serio?- zapytałam a on wziął mnie za rękę.
- Od dzisiaj mów mi Justin.- powiedział i zakręcił mną.- Wiesz co te słowa oznaczają?
- Google nie działa.- powiedziałam waląc go w głowę.
- Twój świat jest moim światem
A moja walka jest Twoją walką
Mój oddech jest Twoim oddechem
A Twoje serce.- powiedział i się uśmiechnął.
- Hahaha. Nie wierzę w miłość.- rzuciłam
- Ja też już nie! Ale przy tobie jestem inny.
- Przyjaciele juz tak mają.- powiedziałam.
 

Nagle drzwi się otworzyły a my rzucilismy się na łóżko. No co innego mogliśmy zrobić. Nadal tańczyć, gdzie Phillip wygladał komedyjnie w moim szaliku.
- Co wy tu robicie?- zapytał Kamil
- A wy?- zapytałam
- My już nic.-powiedział Stoch i zgarnął wszystkich chłopaków. No tak Jasiek, Olek, Pioter, Anders, Tom musięli tu być. Co by im się stało, gdy by ich nie było?
- A Maciek sapliłam Ci suszarkę!- krzyknęłam a ten się gwałtownie obrócił.


****************************************

Kolejny rozdział, super. Pisałam go w trzy godziny. ( i tak jest nudny) Na początku wszystko przez Kwiatkowskiego się usnęło :( i trzeba było pisać od nowa :'(
Podoba się?
Chcę ktoś dedyka do następnego rozdziału?

CZYTAM = KOMENTUJE

<3 <3 <3 <3 <3

6 komentarzy:

  1. kochana rozdział jest super. Bardzo cieszę się, że Phillip i Lena się pogodzili. Liczę na to, że będą razem, bo oboje na to zasługują, by w końcu jakieś szczęście w ich życiu zagościło.
    Jestem ciekawa co takiego powie Lenie Maciek, po tym jak dowiedział się, że spaliła jego suszarkę.

    Pozdrawiam i weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chce ja chce ja chce dedyka bo jak nie... Ouououo ouououo You know you love me... xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne opowiadanie! Masz bardzo fajny sposób pisania. Zapraszam do mnie !
    http://www.in-spite-of-dreams.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba. Dzięki twojemu blogowi będę miała co czytać :*

      Usuń