sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 3

Rozdział 3

 -Lena! Gdzie jesteś?- zaczął krzyczeć jak idiota
- Tutaj deklu!- powiedziałam chociaż szłam koło niego. Lotnisko było zpełnione ludźmi po brzegi, więc nie byliśmy jedyni. Ciągneliśmy za sobą walizki, raczej ja ciągnęłam walizkę a Maciek ciągnął dwie. Szliśmy szybko i niespokojnie, na początku niewiedziałam dlaczego tak idziemy, przecież mieliśmy jeszcze 20 minut. No tak za nami było kilka fanek Maćka. Po tem te kilka fanek zamieniło się w ogromną grupę. Maciek pośpiesznie wyjął telefon i powiedział.
- Ratuj!!!!
Za chwilę podbiegł do nas męższyzna. Wyglądał bardzo śmiesznie. Niedość, że był chyba tego samego wzrostu co Maciek, miał brązowe włosy, bródkę i szeroki uśmiech na twarzy.
- Znowu ratuję Ci dupę.- powiedział i uśmiechnął się do mnie.- Czy to jest ona?
- Tak to jest ona! Piotrek pomóż mi!- powiedział błagając. Kolega Maćka podszedł do grupy fanów i powiedział.
- No dobra, ludziska! Teraz Maciek rozda autografy, zrobi zdjęcia, tylkko proszę o jedno... Zróbcie to szybko bo zachwile mamy samolot!- powiedział i zabrał rzeczy od Maćka i zostawił go z fanami. Zaczął iść, niewiedziałam co robić iść za nim czy zostać i czekać na brata. Postanowiłam go dogonić. A on chyba przypomniał sobie, że Kot z kimś przyjechał.
- No właśnie! Gdzie moje maniery? Nazywam się Piotr Żyła. Dla znajomych Pieter lub Wiewiór.-powiedział i podał mi rękę.
- Lena... Lena Kot- powiedziałam i odwzajemniłam uścisk.
- Chodź przedstawie Cię kadrze. Hehehe. A tak wogóle to kim jesteś dla Maćka? No wiesz kimś więcej, koleżanką,dziewczyną....- i tu mu przerwałam. Widocznie Maniek nic im o mnie nie powiedział. Może to lepiej.
- Jestem dla niego siostrą cioteczną.
- Wow i tu właśnie pojawia się wielkie zaskoczenie. Sorry, że Cię upodobniałem do dziewczyny lub tych innych.
- Nic się nie stało!- odpowiedziałam. Nagle się zatrzymałam. Stałam obok Piotrka przed nami siedzieli chłopcy na lotniskowych krzesełkach.
- Chłopaki chciałbym wam przedstwiać Lenę. Jest to siostra cioteczna Mańka.- powiedział a ja pomachałam im na przywitanie. Wtedy chłopcy zaczęli się witać. Któryś krzyknął "Cześć", drugi "Hej", trzeci prawił komplementy, a czwartu szeptał do kolegi obok. Może byście się przedstawili?
- Hej! Klemens jestem. Dla ciebie Kilmek.- powiedział i puścił mi oczko. Następnie podszedł blondyn, raczej dwaj blondyni.
- Ja jestem Olek... - nie skończył bo przerwał mu ten drugi.
- Po naszemu "Grzywa". -powiedział a Olek posłał mu złowrogie spojrzenie.
- A ja jestem.... - no to teraz przerwał mu Olek, chyba musiał sie zrewanżować
- "Luz w dupie"- dokończył Olek . Ten drugi złapał go za głowę i próbował przewrócić. Olek uciekł od "Luz w dupie" i zaczął się śmiać.
- Janek jestem.- powiedział, a kiedy Olek do niego podszedł, ten tupnął nogą, co powodowało, że "Grzywa" odskoczył. Obydwoje odeszli i zaczęli się przekomarzać. Nagle do mnie podszedł wysoki brunet.
- Cześć! A ja się nazywam....- powiedział a ja mu przerwałam.
- Kamil Stoch. Stoch everywhere.- usmiechnęłam się do niego. Kamil uniósł tylko palec do góry i otworzył usta nie wiedząc co powiedzieć. Wtedy Piotrek się zaczął śmiać.
- Ja tą młodą uwielbiam. Pierwszy dzień a już dopisuje Kamisiowi. Piona Lena!- krzyknął i przybił mi piątkę. - Czekaj jeszcze Kruczuć idzie się przywitać.
- Dzień Dobry.- powiedziałam.
-Witam, ty jesteś Lena, tak? Jeśli tak to dobrze.- uśmiechnął się do mnie. Mój boże właśnie rozmawiam z trenerem kadry.- Łukasz Kruczek jestem. Mam dla Ciebie tylko jedną prośbę. Nie zwracaj się do mnie "Proszę pana" lub po nazwisku. Po prostu jestem Łukasz. A gdzie jest Maciej?
- Zgłaszam zaginiecie go wśród fanów.- powiedziałam i wyciągnęłam telefon.
- Piotrek idź po naszą "gwiazdkę"- powiedział trener.
- To ja też pójdę potrzebuje jeszcze iść do łazienki.- powiedziałam i poszłam za Pieterem. Szłam przez długi korytarz, gdzie chwilkę potem były toalety. Weszła do środka, był tam jeszcze krótki i wąski korytarz który dzielił sie na dwa pomieszcze nia toaletę damską i męską. Drzwi otworzyła z trudem, gdybym otworzyła je na oścież to by były niewiele oddalone od męskiej toalety. Weszłam i spojrzałam w lusterko. Byłam umalowana bo oczywiście mama mi kazała. Puściłam wodę i zmyłam makijaż. Twarz wytarłam husteczkami higienicznymi bo papieru wolałam nie dotykać. Otworzyła drzwi i nagle znalazłam się na podłodze z bolącą głową.
- Auć! Co za cholerny projektant projektował tę łazienki.- rzuciła i złapał się za głowę.
- Przeprawszam Cię. Nic Ci nie jest?- zapytał mnie jakiś chłopak.- uderzyłem Cię, ...ale to było niechcący... po prostu... Cie nie... zauwarzyłem
- Nic się nie stało.- powiedziałam i szybko wstałam. Nie powinnam była tego robić, ponieważ ugięły się podemną nogi i omało co nie upadłam. Nieznajomy chłopak złapał mnie w biodrach i podtrzymał.
- Ty krwawisz!- powiedział i szybko chwiycił do plecaka po chusteczki. Na czole lała mi się krew. Niewiedziałam co robić. - Chodź przemyje Ci ranę. Do damskiej czy męskiej?
- Damskiej.-odpowiedziałam a on zaprowadził mnie tam. Otworzył kran i przemył mi ranę.- Auć! To boli!
- Musi boleć. Niestety.- powiedział i dał mi chusteczkę. -Masz przyłóż sobie.
Staliśmy tak chwilkę, a ja przypatrywałam się jemu. Mówił po Polsku to dziwne, bo niewygladał na Polaka. Miał ciemniejszą karnacje, Brązowe włosy i ciemne oczy, chyba, nie przyglądałm mu się zbytnio.
- Wybacz, ale ja muszę już iść.-powiedziała i zamierzałam pójść kiedy tylko lekko zkręciło mi się w głowie.
- Czekaj może nie idź. -dodał, ale ja go niesłuchałm i szybko wybiegłam.

1 komentarz:

  1. Uśmiałam się jak "wkroczył" Piotrek! ;)
    A opowiadanie suuuper! Już czytam następne!

    OdpowiedzUsuń