Rozdział 30
(Daniel)
Prosiliśmy lekarza, który rozkazał przewieść Lenę do innej sali. Wypowiedział tylko, że dziewczyna jest w cięzkim stanie a jej życie jest zagrożone. Próbowaliśmy go zatrzymać, ale groził, że jeżeli go nie zostawimy to na zawsze możemy się z nią pożegnać. No tak, gdybyśmy go nie zostawili to mógłby jej nie uratować. Ale czy mu się uda? Usiadłem na krześle a obok mnie inni.
- To moja wina...- zaczęłem
- Nie, nie twoja raczej moja.- powiedział Kot
- Mogłęm ją zatrzymać...
- Jak to!?- zapytała Ewa a ja wszystkim opowiedziałem o wszystkim. Nie mogłem im wmawiać, że to nie moja wina. Ja byłem za to odpowiedzialny, za to, że nie powstrzymałem Juliet, że pozwoliłem biec Lenie, że mój najlepszy przyjaciel mnie schanibił, naśmiewając się z niej. Po chwili usłyszałem telefon Kamila.
- Halo, trenerze.- powiedział
- Gdzie wy do ulicha jesteście. Szumkamy was z trenerami a was nie ma. Where're you?- rozległ się głos Kruczka, nabrzmiewający z telefonu.
- Jestem w szpitalu...
- Po co?
- Lena miała wypadek...
- Już do was jadę. Co jej jest?
- No, ona...
- Dobra powiesz mi później.
- Trener zawsze musi mi...
- Przerywać?
- Taaa.- powiedział chłopak i zakończył rozmowę. Po kilkunastu minutach Kruczek wraz z Stoecklem byli wraz z nami. Nie mogliśmy spokojnie usiedzieć. Jak widzieliśmy jakąś pielęgniarkę lub lekarza to pytaliśmy sie o siostrę Kota. Nikt jednak nic nie wiedział. Kamil siedział i obejmował przerażoną Ewę. Stoeckl wraz z Kruczkiem rozmawilali, a Maciek niespokojnie chodził po korytarzu. Ziobro i Zniszczoł po raz pierwszy zachowali się normalnie, a Piotek przyglądał sie szpitalnym tablicom. Ja opierałem się o białą, zimną ścianę z myślą, że nic jej nie będzie. Siedzieliśmy tak godzinę aż do nas podszedł znajomy lekarz. Maciek od razu go poznał i podbiegł do niego.
- Proszę pana, co z nią jest?- zapytał a wszyscy podeszlismy do nich ciekawi jego odpowiedzi.
- Na szczęście atak przeszedł. Mam dla was dobrą wiadomość i złą, którą wybieracie?- zapytał starszy mężczyzna.
- Dobrze by było gdyby były dwie dobre wiadomości.- powiedziałem.
- Też chciałbym żeby tak było, niestety tak nie jest. No to zacznę od pozytywnej. Pani Kot jak już wiecie nie ma ataku a jej badania wyszły poprawnie. Nie ma żadnych obrarzeń wewnętrznych, ma tylko złamaną nogę, która jest już w gipsie. Prosiłbym żeby pacjentka miała ubranie na zmianę, gdyż musieliśmy rozciąć jej nogawkę w spodniach. Zła jest taka, że dziewczyna jest w śpiączce. - powiedział mężczyzna a ja na te ostatnie słowa usiadłem. Nie wytrzymałem tego napięcia ani tego co się może stać z Leną.
- Na jak długo?- zapytała Ewa
- Nie wiadomo. Jak będziecie ją odwiedzać to proszę was o to żebyście dużo do niej mówili, śpiewali dzięki temu może jej się poprawi. Niestety trzeba mieć cierpliowść.- powiedział mężczyzna i odszedł. Nie mieliśmy zamiaru rozmawiać aż do momentu kiedy podeszła do nas pielęgniarka.
- Są państwo rodziną Leny Kot?- zapytała.
- Tak.- powiedział Piotrek.
- Teraz może ją odwiedzić tylko jedna osoba, na więcej nie pozwolę. Dziewczyna jest w satnie ustabilizowanym, ale w każdej chwili może jej się podorszyć, więc kto idzie?- zapytała a my wszyscy spojrzeliśmy na jej brata.
- Maciek pójdzie.- powiedziałem a chłopak wstał i poszedł wraz z dziewczyną. Trenerzy rozkazali nam żebyśmy udali się powoli do wyjścia, gdyż mięliśmy wrócić do hotelu. Po minucie wszyscy w ciszy znaleźliśmy się na dworzu.
~***~
(Maciek)
Poszedłem za pielęgniarką do małego, ciemnoniebieskiego pomieszczenia. Świeciła tylko jedna lampka, która przyprawiała o dziwny nastrój. W pomieszczeniu znalazłem szpitalne łóżko i leżącą na niej dziewczynę. Wzięłem sobie mały stołek i usiadłem przy niej. Byłą podłączona pod aparaturę. Jej włosy lekko opadały jej na ramiona a spod kołdry wystawały tylko ręcę. Wyglądała jak śpiąca królewna, moja mała księżniczka... Odgarnęłem jej kosmyk włosów a na moim policzku pojawiła się mała łza. Przypomniałem sobie słowa lekarza.
- Cześć Lenka.- zaczęłem a moje gardło coraz bardziej się zaciskało.- To ja... Maciek. Szkoda, że jesteś pogrążona w wiecznym śnie.
Powiedziałem i zaczęłem płakać. Musiałem być silny, ale mi to nie wychodziło.
- Pamiętasz kiedyś nasze wspólne święta?Ja, Kuba i ty. Razem pod choinką a potem na dworze szukając gwiazdki. Kuba wtedy zaliczył wielką glebę na śniegu a potem ty i ja. Razem leżeliśmy na śniegu przyglądając się w niebo. Chciałbym... wiedzieć cię teraz... taką jak kiedyś. Szczęśliwą..., żartującą,... wiecznie uśmiechniętą...
- Nie martw się.- powiedział damski głos stojący przy drzwiach. Popatrzyłęm się na dziewczynę i wytarłęm łzy.
- Nie musisz tego robić. Przecież masz prawo być nieszczęśliwy.- powiedziała i podeszła do mnie. Poznawałem tą dziewczynę. Miała blond włosy, brązowe oczy i szeroki uśmiech. Ubrana w strój pielęgniarki.
- To ty?- zapytałem a dziewczyna zdziwiła się.- Ta dziewczyna, która widziałem dzisiaj po wypadku. Siedziałem na ławce.
- To ty?- zapytała
- Tak to ja...- powiedziałem.- Jesteś tu pielęgnirką?
- Tak pracuję tu.- odpowiedziała i popatrzyła się na moją siostrę.- Nie martw się na pewno z tego wyjdzie.
- Jestem Maciek.- powiedziałem i podałem jej rękę.
- Sara.- powiedziała dziewczyna i uśmiechnęła się.- Wybacz mi, ale przyszłam gdyż ordynator powiedział, że czas na odwiedzanie się skończył.
- No dobrze.- powiedziałem i nachyliłem się nad moją spiącą książniczką i pocałowałem ją w czoło. Dziewczyna odprowadziłą mnie do drzwi.
- Możesz ją odwiedzać kiedy tylko ze chcerz.- powiedziała.
- Dziękuję. Mam nadzieję, że jeszczę się z tobą spotkam.- pwiedziałem a dziewczyna lekko się uśmiechnęła.
- Mam taką nadzieję.- szepnęła.
~***~
(Daniel)
Wczorajszy dzień był okropny i pełen nowych doznań. Wstałęm rano i zobaczyłem, że Phillipa nie ma w pokoju a reszta chłopaków siedzi na łóżkach.
- Siema.- powiedział Fannemel.
- Siema.- odpowiedziałem i usiadłęm na łóżku.- Słyszęliście co się wczoraj stało?
- Nie.- powiedział Tom rozgrywając kolejną partyją kart z Bardalem.
- Jakieś ploteczki z otaczającego nas świata?- zapytał Fannemel.
- Wróciła Juliet...
- Wiemy to.- rzucił Tom.
- Spodkała się z Phillipem.
- Co!?- krzyknął Tom
- To co słyszałeś. Gościu wybrał ją pomiędzy Leną i mną. Myślałem, że nasza przyjaźń sie liczy, ale ona zupełnie go omamiła. Polka ich widziała i zapłakana wpadła na mnie. Potem ja poszedłęm wygarnąć Sjoeenowi, a pochwili znalazłem się w szpitaliu. Jak się okazuję Lenę potrącił samochód i była w ciężkim stanie. Żebyście ją widzieli...
- Nic się jej nie stało?- zapytał Bardal.
- Dostała szoku a teraz jest w śpiączce.- powiedziałem a wpokoju zapadła cisza.
- Oby się wybudziła.- powiedział Fannemel
- Tylko mam do was prośbę. Phillip nie może się o tym dowiedzieć, ok?- zapytałem a wszyscy przytaknęli.
~***~
(Maciek)
Obudziłem się z okropnym bólem głowy. Był nie do wytrzymania. Wstałem i rozejrzałem się po pokoju. Podeszłem do swojej walizki i po cichutku ją otworzyłem. Wziąłem jedną z tabletek i poszedłem do łazienki szybko się przebierając. Nie miałem ochoty na godzinne siedzenie przed lustrem i sprawdzanie jak wyglądam. Mam siostrę w szpitalu. To wystarczy. Usiadłem na łóżku z myślą, że kiedyś będę musiał wszystko powiedzieć rodzicom dziewczyny. Nie wiedziałem co mam zrobić w tej sprawie. Wybawił mnie SMS z prośbą o spodkanie. Podszedłęm pod dany adres i spojrzałem stojącego tam chłopaka. Był on nie wiele niższy odemnie, miał brązowe włosy a na sobie nosił czarną kurtkę.
- Kuba!- krzyknąłem i przytuliłem się do chłopaka.
- Siema młody.- rzucił chłopak, który był o dwa lata odemnie starszy.
- Nie wiesz jak się cieszę, potrzebuję twojej pomocy.- powiedziałem
- Służe. Młodszemu bratu zawsze.
- Posłuchaj, pamiiętasz Lenę?- zapytałem
- Jak nie mogę pamiętać swojej siostry ciotecznej. Chyba niejestem aż taki głupi jak inni.
- Miała wypadek, potrącił ją samochód...
- Uuuu, nic jej nie jest.
- Jak na razie nie. Było gorzej.
- Więc w czym mam ci pomóc?
- W końcu będę musiał powiedzieć to jej rodzicom, ale nie wiem czy ona by tego zechciała.
- Może na razie nie stresuj ich. Chociaż powinieneś im powiedzieć.
- Wiem, ale jak do niej zadzwonią to co?
- Pamiętasz jak przechodziłeś mutacje to miałeś trochę podobny do niej głos.- zaśmiał się
~***~
(Phillip)
Siedziałem w łazience i przyglądałem się sobie. Przecież ja nie jestem potworem? Czemu tak potraktowałem Daniela? Ale w końcu to on zniszczył mój związek z Juliet. Stanęłem przy drzwiach i powoli zsunęłem się z nich. Siedząc na podłodze nei wiedziałem co mam zrobić. Ratując swoją miłość czy przyjaciela. Oparłem głowę o drzwi i uśłyszałem głos Daniela. Wcześniej mówił coś o szpitalu, ale ja nie wiedziałem o co mu chodzi. ,,Tylko mam do was prośbę. Phillip nie może się o tym dowiedzieć, ok?" On coś przedemną ukrywał. Wyszedłem z łazienki i spojrzałem na Daniela. Chciałem zabić go wzrokiem. Ciągle mnie okłamywał a ja miałem tego dość. Postanowiłem wybrać się do szpitala. W końcu mieliśmy w tym mieście tylko jeden a ja wiedziałem o któy chodziło. Chciałem się dowiedzieć co przedemną ukrywa...
*****************************************************
Podoba sie? Jestem ciekawa jak Phillip odbierze wiadomość, że Lena jest w śpiączce. A jak wy myślicie? Obojętnie obok niej przejdzie czy zaniepokoji się. Szczerze powiedziawszy to jak pisałam o tym kiedy Maciek był sam na sam z "śpiącą książniczką" to się aż popłakałam. Nawet radosna piosenka, która mówi o tym zeby uśmiechać się każdego dnia, gdyż nie wiesz co cię spodka jurto... Zapraszam do komentowania, ankiety i obserwowania :)))
(Tu macie link to tej piosenki Keep smiling)
Ty jesteś po prostu NIESAMOWITA! :D Jak Ty to robisz? :0
OdpowiedzUsuńWzruszam się przy każdej części, a u mnie nie jest tak łatwo wywołać "jakieś emocje"...
Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Będę czekać... ;)
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dalszych wspaniałych pomysłów! ;)
Zgadzam sie z dziewczyna wyżej jestes NIESAMOWITA :-) Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-D