Przez krótką chwilę siedziałam w pokoju sama, sledcząc nad książkami. W całym pokoju rozbrzmiewał tylko głos komentatora z telewizji. Od czasu do czasu spoglądałam w jego kierunku i przygladałam się wynikom. Tylko to mnie cieszyło, jednak lekcje i nauka była dla mnie nie zrozumiała. Pochwili do pokoju wpadł Philllip. Myślałam, że to co napisał kilkanaście minut temu to był żart. Chłopak usiadł obok mnie i zabrał mi książkę.
- Phill, oddaj!- krzyknęłam i próbowałam wyrwać mu je z rąk.
- Chciałaś żebym ci pomógł.- powiedział a książki schował za palecami.
- Nie prosiłam cię o to.
- To po co mi to napisałaś?- zapytał a ja nadal walczyłam
- Ponieważ ty zapytałeś.- odpowiedziałam i pokazałam mu język.
- Teraz ja ci pomogę i nie wypędzisz mnie z tego pokoju.- powiedział chłopak aż wkońcu ja zrozumiałam co chcę zrobić.
- Oddaj mi to!
- To sobie weź.- powiedział i szeroko się usmiechnął
- Nie przytulę cię!- dodałam a chłopak się przyblizył
- Założysz się???- zapytał
- Tak.-powiedziałam
- Przytul!- kazał a ja szybko zabrałam mu książki.
- No chyba w snach.- skomentowałam i usiadłam na łóżku.
- Smuteczek.- rzucił i usiadł przy mnie.- W czym ci pomóc?
- W tym.- powiedziałąm i pokazałam na jeden z tematów geograficznych.
Przez kilkanaście minut siedzieliśmy nad geografią, której nie nawidziłam. Chłopak chyba bardzo lubił ten przedmiot, ponieważ bardzo się na nim znał. Wytłumaczył mi nieznane tematy i dodał coś od siebie. Teraz byłam na serio szczęśliwa. Siedział przy mnie chłopak, najlepszy kolega, którego wprost uwielbiałam. Codziennie chodzi usmiechnięty, szczęśliwy z żartami w kieszeni. Przystojny, wysportowany, chociaż na te cechy nie bardzo zwracałam uwagi. Kiedy skończył omawiać temat, zaczął mnie krótko przepytywać. Pochwili oberwałam poduszką w głowę. No tak nie ma to jak wyjść ze szpitala i dostać pościelą. No coż on też sobie zasłużył. Szybko mu oddałam i zaczęła się nawalanka.
- Uwilbiam cię!- rzucił chłopak.
- Plus 10 do lansu.- dodałam i popchnęłam go.
- Ze mną 1000.
- Chyba na minusie.- dodałam i oberwałam
- No chyba ty!- krzyknął i pochwili ja znalazłam się na podłodzę. Chłopak zaczął okładać mnie poduszkami a ja jego. Popychaliśmy się i podkładaliśmy sobie nogi tylko po to żeby kogoś "udusić".
~***~
(Juliet)
Dostałam SMS'a od jednego z moich "przyjaciół". Jak się okazuję Phillip i jego dama juz wyszli ze szpitala. Na szczęście widziałam gdzie się znajdują. Dzięki pieniądzom będę mogła mieć wszystko i wszystkich. Miałam ten sam hotel co oni. Wstałam z łóżka i podeszłam do walizki w której znajdowały się moje najpotrzebniejsze rzeczy. Wyjęłam stamtąd czarną koszulkę, szare rurki, ciemny sweter i związałam włosy w luźnego koka. Cóż jednak nie które zachcianki od moich pozostałych były idealne. Założyłam okulary zerówki i podeszłam do lustra. Uznałąm, że wyglądam nieźle. Szybko wyszłam z pokoju i zaczęłam szykać wybranego pokoju. Kiedy go znalazłam musiałam zrealizować swój plan. Zapukałam i bez odpowiedzi weszłam do środka. Zastałam tam Phillipa leżącego na podłodzę a obok niego siedziała Lena chcąc uderzyć go poduszką. Kiedy zobaczyła mnie odłożyła pościel i zamarła.
- Przepraszam to chyba nie ten pokój.- powiedziałam niepewnie.
- Chyba tak.- skomentowała przebrzydła brunetka, która dostała od chłopaka poduszką- Phillipie Sjoeenie proszę cię abyć się ogarnął.
- Już już.- powidział chłopak
,,I w czym ona jest lepsza odemnie?" pomyślałąm w myślach. Czy on nie widzi jak ona jest ubrana. Potargane włosy, nieumalowane panzokcie, bez makijażu... Jak tak można wyjść na świat?
- Ty jesteś Phillip Sjoeen?- zapytałam podstępnie
- Tak.- odpowiedział chłopak i szybko wstał przyczym pomógł brunetce.- Coś się stało?
- Nie pamietasz mnie? - zapytałam zmyślając.- To ja Anna, nie pamiętasz?
- To ty!?- rzucił zafascynowany
- Tak to ja.
- Inaczej cię zapamietałem.- powiedział i zrobił grobelną minę.
- Jak to!?- rzuciłam
- Tak to!?- skomentowała dziewczyna
- Zamknij się!- krzyknęłam a chłopak podszedł do mnie.
- Nie mów tak do niej! Ty nie możesz być Anną, tą spokojną, umiarkowaną dziewczyną.- powiedział chłopak a brunetka podeszła do niego i połozyła mu dłoń na ramieniu. ,,Jak ona śmie!?" pomyślałam.
- Phill, nie denerwuj się. Niektóre dziewczyny tak mają.- dodała
- Wyjdź!- krzyknął i pokazał na drzwi. Nie mogłam nic zrobić, wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. ,,Jeszcze mnie popamięta".
~***~
Podeszłam do drzwi i zamknęłam je na klucz. Chłopak stał na środku pokoju załamany. Podeszłam do niego i nic, oprócz czułych, słów nie mogłam zrobić.
- Zamknęłam żeby nikt nie przeszkodził.- powiedziałam a chłopak spóścił głowę w dół.- Ej, przecież to nie twoja wina.
- Ale ona nie miała prawa cię obrażać.- rzucił zdenerwowany a ja go przytuliłam. Chłopak początkowo był zdziwiony tak samo jak ja. Dlaczego tak zrobiłam?
- Nie przejmuj się nią.- odpowiedziałam i jeszcze bardziej wtuliłam się w chłopaka.
- Jesteś dla mnie wszystkim...- niedokończył a ja oderwałam się od przytulasa i zakręciłam włosami.- Jesteś dla mnie koleżanką i nie chciałbym żeby ktoś cie obrażał.
- Spoko.- dodałam i usmiechnęłam się do niego.- Usmiechniesz się?
- Zgadnij.- powiedział i nachwilkę ukucnął.
- No niewiem.- skomentowałam i pochwili oberwałam miękką poduszką.
- A ja wiem.- dodał a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Miałam ochotę na nawalankę, ale niestety usłyszęliśmy pukanie do drzwi. Zatkałam usta Philllipowi pokazując mu żeby się nie odzywał. Nie miałam ochoty na niespodziewanych gości. Szybko podeszłam do drzwi z których rozlegało się pukanie.
- Kto tam?- zapytałam niepewnie.
- lena, to ja! Trener.- usłyszałam
Kurna Phillip jest tuu a Kruczek jest tam. Co ja mam zrobić? Przecież jak on nas zobaczy razem do sobie pomyśli, że to o czym mówil chłopcy było prawdą. Podeszłam do chłopaka i złapałam go za rękę.
- Kryj się.- szepnęłam
- Gdzie?-zapytał chłopak a ja otworzyłam drzwi od balkonu. Kazałam mu tam siedzieć dopuki trener nie wyjdzie z pomieszczenia. Niechcący głośno zmknęłam drzwi.
- Co tam się dzieję?- usłyszałam
- Nic, nic już otwieram.- powiedziałam i tez tak zrobiłam
- Co tak długo?
- Musiałam zamknąć drzwi od blakonu.- powiedziałam
-Po co?- zapytał Łukasz i podszedł tam a ja mu przeszkodziłam.
- Chciałam trochę przewietrzyć.
- Coś nie czuję. -powiedział a ja zatarasowałam mu przejście.- Mogę przejść?
- Nie.
- Dlaczego?
- Booo... ponieważ.. jeszcze trener się rozchoruje a dzisiaj taka zła pogoda.- skłamałam.
- Przecież dzisiaj na skoczni nawet podmuchu wiatru nie było czuć.- powiedział
-Upsss wpadłam.- szepnęłam
- Coś mówiłaś?
- Nie nic.
- Lena muszę tam wejść więc mnie przepuść.- rozkazał a ja tak zrobiłam.
Stanęłam za mężczyzną i przerzegnałam się. Czułam, że gdy zobaczy Phillipa to odrazu będę miała kazanie zapewnione. No nic weszłam tam z nim i okazało się, że na balkonie nie ma ani śladu Norwega.
- No i co? Trzeba było tarasować przejście?- zapytał i wyszedł z pomieszczenia.- Zejdź na dół, bo zaraz idziemy wszyscy do kawiarni.
- Po co?- zapytałam
- Mamy co świętowac wraz z Norwegami. Kamil wygrał konkurs a Anders był dugi.- powiedział.
~***~
Mam nadzieję, że Lena nie bedzie maiał przezemnie kłopotów. Poszedłem korytarzem do swojego pokoju gdy nagle zobaczyłam Stoeckla.
- Sjoeen! Gdzie ty się włuczysz?- zapytał
-Nigdzie.- odpowiedziałem
- W pokoju ciebie nie było.
- A sprawdzał trener szafki?- zapytałem i poszedłem do pokoju szczęśliwy.
Na twarzy Stoeckla widniało zzdziwienie a na mojej szczęście. Wszedłem do pokoju gdzie znajdowali się inni kadrowicze i wyjęłem telefon, który właśnie zadzwonił.
Lena, 20.10
* Co zrobiłeś, że nie ma cię na balkonie???
Ja, 20.11
* Fajną macie sąsiadkę obok (z tym piskiem) :D
************************************************************
Hejo!!! Co tam u was? Mam nadzieję, że rozdział się podoba :D i że nie przynudzam ^.^
Achhhhh ta ja xD
CZYTAM = KOMENTUJE
Superrr czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńSuuuuper.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny xd :-)