piątek, 20 marca 2015

Rozdział 25

Rozdział 25

Back to back you know it's up to you,
It's amazing what a single friendly smile could do.
Never under estimate yourself or any others,
'Cause deep down we're connected like sisters and brothers. ~Bars and Melody

 

Szybko wyszłam z pokoju i nałozyłam na siebie kurtkę. Na schodach zauważyłam Phillipa, który usmiechał się szeroko do mnie. Szybko zbiegłam i podbiegłam do niego.
- Co ty zrobiłeś?- zapytałam i przyparłam go do ściany.- Dowiem się?
- Zgadnij...
- Phillip, nie żartuj sobie! O mało nie zeszłam tam, myslałam, że wypadłeś przez balkon!- krzyknęłam przerażona a on połozył mi ręce na ramionach.
- Ej, nie martw się. Przeszłem z waszego balkonu do waszej sąsiadki, która ma takiego słodziutkiego piska.- powiedział a ja potargałam jego włosy i zaczęłam go lekko nachylać do przodu by się przewrócił.
- Zabiję cię.- zażartowałam a pochwili chłopak wyrwał się i zarzucił mi kaputur na głowę.
Z góry rozbiegły się gwizdy chłopaków. Spojrzałam na schody  gdzie stali Norwegowie i Polacy, cóż trzeba przyznać, że byli mocno pogrzani. Jasiek, Olek zaczęli sobie zakładać kaptury jak my, Kamil i Piotrek pogwizdywali. Daniel i Tom tańczyli romantyczny taniec, przynajmniej im się to nie udawało. Rozlegał się tylko śpiew Maćka i Andersa, piosenki kościelne to chyba ich ulubione.
- Dam, dam, dam...- śpiewał męski chórek
- Ostro bracie!- krzyknął Daniel i zagwizdał. Odsunęłam się od chłopaka i popatrzyłam sie na niego. Wyglądał na zdziwionego nie tylko z ich przedstawienia, ale i z tego jakimi są idiotami.
- Czekajcie zaraz was nagram.- dodałam a wszyscy zamilkli usłyszałm pochwili tylko napad śmiechu Phillipa. Chłopcy zbiegli do nas i zaczęli nas przytulać.
- Czyli już jednak coś.- powiedział uradowany Maciek, który ściskał mnie z całych sił.
- Nie.- odkrzyknęliśmy i zbiegliśmy na dół.
- To co widzieliście, to był zwykły przypadek.- powiedział Sjoeen
- Czysty... przypadek.- dodałam
- Wypadek przy pracy.- skomentował Daniel
Postanowiliśmy, że nie odezwiemy się juz do nich i resztę drogi przebyliśmy w ciszy. Pochwili dotarli do nas trenerzy i wszyscy udaliśmy się do pobliskiej kawiarni. Cóż dziwiłam się, gdyż była nadal otwarta. Zajeliśmy jeden ze stolików i zamówiliśmy kilka gorących czekolad. Nie siedziliśmy w ciszy, gdyż to nie byłoby do zrobienia. Usiadłam pomiedzy Jaśkiem a Olkiem a przedemną był Phillip.
- To co opijamy czekoladą zwycięstwo? -zapytyałam a wszyscy zaczęli krzyczeć i przytakiwać.
- Nie tylko zwycięstwo.- dodał Anders i poruszył energicznie brwiami.
- Jak to?- zapytał Kruczek.- Jest coś jeszcze co powinniśmy opić?
- Niech Lena i Phillip wyznają.- powiedział Daniel i uśmiechnął się szeroko potrząsając lekko Sjoeenem.
- O co chodzi?- zapytał Stoeckl
- O nic.- rzucił dziewietnastoletni Norweg.
- Oj nie bądźcie juz tacy drobiazgowi!- dodał Kamil.
Popatrzyłam na Phillipa, który był dosłownie skołowany. Musiałam wziąść sprawy w swoje ręce. Wstałam z kubkiem gorącej czekolady i zamierzałam im wszystko wyznać.
- No cóż to co pomiedzy mną a Phillipem się działo to była tylko przyjaźń i nadal jest. Musimy się jednak do czegoś przyznać...- powiedziałam i popatrzyłam na chłopaka siedzącego przedemną. Kiwał przecząco głową a ja usmiechnęłam się.- ... Bedziemy opijać to, że Phillip uprawia inny sport niż skoki narciarskie...
- Całowanie się!?- przerwał mi Olek a ja zatkałam mu buzię.
- Buzi, buzi...- skomentował Jasiek
- Nie, nie to! Phillip to najlepszy parkurzysta po balkonach jakiego kiedykolwiek znałam.- powiedziałam i usiadłam a chłopak usmiechnął się do mnie.
- No to zdrowie!
Wieczór minął nam bardzo przyjemnie. W kawiarni nie siedzielismy zbyt długo. Po godzinie wszyscy udalismy się do hotelu. Tym razem nie planowalismy rzadnych nocnych, potajemnych spacerów. Udałam się do swojego pokoju lekko zmęczona. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam się śmiać. Jestem chyba najlepsza w wymyślaniu, parkur przez balkon, niesamowite. Poszłam do łazienki by się odświeżyć i przebrać. Odłozyłam telefon na komodę i niewiedziałam kiedy moje oczy się przymknęły a ja centralnie zasnęłam.

~***~
 

Wstałam gdzieś około godziny jedenastej. W moim pokoju nie było niogo oprucz mnie. Leniwie wstałam i podeszłam do szafki, by znaleźć jakiś ciuch. Cała potargana weszłam do łazieki by tam się przebrać. Założyłam szary dres, który podkreślał moje nogi, bluzkę i zwykłą szarą bluze. Na stoliku zauważyłam dwie kanapki, tóre pozwoliłam sobie zjeść. Kiedy się ogarnęłam była juz dwunasta. Dzisiaj był przecież konkurs w którym Phillip startował. Miałam trochę czasu, więc wzięłam telefon, słuchawki i założyłam kurtkę. Zabrałam klucz i zamknęłam pokój. Postanowiłam trochę pobiegać, nie dlatego, że jestem gruba tylko dla siebie. Nie obchodziło mnie to jak wyglądam, czy jestem grubacz czy chuda, lubiłam siebie taką jaką byłam. Wyszłam z hotelu i założyłam małe, białe słuchawki a na nie czapkę. Podłączyłam sprzęt do telefonu i wybrałam jedną z piosenek. Miałam ogramny problem by wybrać te jedną. Przebijałam się przez Ellie Goulding, One Direction, One Republic, Awolnation,Hoziera i przez Kwiatkowskiego, ten ostatni to niewiem skąd się tu wziął. Nagle na swojej liscie zobaczyłam dwie nieznane mi piosenki.
- Wykonawca Bars and Melody, a ja tu mam Hopeful i Shining Stars...- szepnęłam lekko zamyslona. No tak dać telefon swojej przyjaciółce!
Usiadłam na ławce i przesłuchałam obydwie piosenki. Trzeba było przyznać, że były niesamowite. Nie wiem jakim cudem, ale odrazu gdy je usłyszałam to poczułam się szczęśliwsza. Zakochałam się w Bars'ie i Melody'im niesamowici. Stworzyłam nową listę odtwarzania i zaczęłam biegać. Telefon wrzuciłam do kieszeni i zaczęłam. Stawiałam nogi równo a ręle chodziły mi z przyzwyczajenia. Biegłam tak juz 10 minut, mijając przechodni, wysokie drzwea, kilka samochodów... Pochwili zauważyłam chłopaka, któy wpatrywał się w daleki punkt. Rozkojarzyłam się i zobaczyłam, że to mój przyjaciel.
- Daniel, co ty tu robisz?- zapytałam zdziwiona i przystałam przy czym zdjęłam słuchawki.
- Nic.- odpowiedział i nadal patrzył się w dal.
- No co się tak paczasz?- zapytałam
 - Zdawało mi się, że widzę dziewczynę z przeszłości. Związała była z Phillipem, ale to długa historia i lepiej do niej nie wracać.
- Rozumiem.- dodałam
- A ty co tu robisz? -zapytał
- Przyszłam pobiegać.
- To tak samo jak ja.- rzucił chłopak.- Czego słuchasz?
- Bars and Melody ,,Shining Stars"- odpowiedziałam- Daniel, od keidy znacie się z Phillipem?
- Praktycznie to od gimnazjum, chłopak miał trudne zycie.-powiedział i usiadł na ławce a ja zrobiłam tak samo.
- Dalczego? -zapytałam
- A coś taka ciekawska?- zaśmiał się
- Jesteśmy przyjaciółmi, ale ja nadlal zbyt dużo o nim nie wiem.
- A spoko. To rozpoczęło się gdzieś w środku drugiej gimnazjum. Nikt początkowo nie zwracał na niego uwagi. Siedział zawsze w ostatniej ławce i patrzył przez okno. Nie odzywał się, nie okazywał większych odznak życia. Na przerwach nie miał przyjaciół, gdyż jego życie do była podróż wokó świata. Mieszkał tam, potem się przeprowadził, następnie opuścił kolejną szkołe i kolejną. Jego rodzice zrobili mu zbyt dużą krzywdę w dzieciństwie. Na biologi mielismy przeprowadzać doświadczenia w parach z tego, że zostało nas trzech: ja, Phillip i jakiś kujonek to postanowiłem zrobić to wraz z Sjoeenem.
- Tak zaczęła się wasza przyjaźń?
- Tak i była mocno realistyczna.- powiedział i uśmiechnął się do mnie.
Opuściłam chłopaka i pobiegłam do hotelu.
 

~***~
 

Kiedy zakończył się konkurs przez dwie godziny siedziałam w pokoju wraz z innymi Polskimi kadrowiczami. Zaczęło się ściemniać, gdy nagle dostałam wiadomaść na FB od Phillipa bym przyszła na skocznie. Zrobiłam tak jak kazał pokilku miuntach stałam przy chłopaku.
- Po co miałam przyjśc?- zapytałam
- Chciałem się spodkać.- odpowiedział i usmiechnął się do mnie
- Widzę, że nie wytrzymujesz bezemnie nawet kilku godzin.- dodałam i wyjęłam telefon
- Niestety tak.- powiedział a ja dostałam śniegiem w kurtkę. Na początku zignorowałam to wystukałam kod w telefonie i pochwili w moich dłoniach nie byłyo już sprzetu elektronicznego. Phillip stał obok mnie i wymachiwał mi przed nosem telefonem.
- Phill, oddaj.- powiedziałam i rzuciłam się na niego
Przypominało to ostatnie chwile kiedy on zbrał mi książkę. Zaczęłam go ganić i obsypywać śniegiem. On za to robił to samo i drażnił mnie. Pochwili odebrałam mu telefon i znalażłam się na ziemi. Norwego zaczął nacierać mnie śniegiem, aż wkońcu i ja go przewruciłam. Obydwoje leżeliśmy na śniegu obrzucalismy się nim. Nagle zobaczyłam jego telefon na ziemi i szybko go zabrałam. Odbegłam kilka metrów od niego i zaczynałam odblokowywać telefon, na szczęście nie miał rzadnego hasła. Chopak usiłował zabrać mi sprzęt multimedialny a ja odskoczyłam. Postanowiłam zrobić bardzo ważny krok w swoim zyciu. Wystukachałam na ekranie...
- Lena!- kzryknął
- Masz.- dodałam a on przytulił mnie od tyłu. Obejmował mnie swoimi ramionami na biodrach a ja dałam mu jego telefon.
- Czyj to numer? -zapytał zdziwiony
- Łukasza Kruczka żeby wiedział kiedy się spotykamy.- odpowiedziałam i popukałam się palcem w czoło.
- Czyli, że to jest twój numer?- zapytał usmiechnięty a ja potwierdziłam to skinieniem głowy i lekkim usmiechem na twrazy.


***********************************************************
Hejo! Jak tam rozdzialik??? Muszę przyznać, że miał być wczoraj, ale jeszcze dzisiaj rozmyślałam o czym ma być. Mam nadzieję, że warto było czekać???

Muszę wam się do czegoś przyznać.... oficjalnie dnia 19 Marca (wczoraj) poiwedziałam sobie, że zostanę Bombinos <3
CZYTAM = KOMENTUJE

2 komentarze:

  1. Suuuper jak każdy rozdział który napisałaś ;-)

    Pozdrówka :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super czekam na więcej a tak w ogóle to Bambinos forever ♡

    OdpowiedzUsuń