wtorek, 3 marca 2015

Rozdział 20

Rozdział 20

Stałam troszeczkę zdziwiona. Dlaczego on się smuci? Przecież nie długo zostanie ojcem, to powinno być dla niego teraz najważniejsze.
- Więc dlaczego się smucisz
- Mówiłem, że nie zrozumiesz.
- Tylko ja nie wiem, dlaczego?
- No i dobrze.- rzucił chłopak i usiadł na łóżku. Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem. Jaki on miał problem? Chyba się nie dowiem, ponieważ wszystko zepsuli chłopaki. Weszli do pokoju i zaczęli rozmwiać oraz przekrzykiwać się. Klimek popatrzył na nich jak na ostatnich dekli, temu to się  nie dziwiłam. Dwaj blondyni znowu chcięli zrobić jakiś kawał i któryś z nich oberwał. ,,Czy tylko ja jestem tu normalna!?". Po chwili Piotrek właczył swój dzwonek z telefonu i zaczął tańczyć, co przekomicznie wygladało. Wraz z innymi zaczęlismy się śmiać, tylko Murańka wygladał jakby miał kogos pochować. Kamil spojrzał na mnie i pokiwał głowa w kierunku smutnego chłopaka co oznaczało ,, Wiesz co mu jest?". Pokręciłam przecząco głową i podeszłam do Klemensa łapiąc go za rękaw bluzki. Wyszlismy na balkon, ale raczej ja musiałam go tam zaciagnąć.
- Powiesz  mi co do jasnego chloru się z toba dzieje?- powiedziałam zdenerwowana.
- Nie potrzebna ci ta informacja, przecież i tak wiesz.
- Dobra, ale posłuchał mnie uważnie bo nie będę dwa razy powtarzać. Na samym początku uświadamiam ci, że nie bedę cię okłamywać. Chłopcy poprosili mnie żebym dowiedziała się co ci jest.
- Niby po co im to!?- rzucił zdziwiony.
- Czy ty jeszcze tego nie zauważyłeś!?- o mało co nie krzyknęłam.
- Czego!
- Oni się o ciebie martwią, baranie! Każdego dnia twoje zachowanie przyprawia ich o nie pokój. Przejmują się tobą a ty siedzisz całymi dniami na łóżku i zamykasz się w sobie.
- Na serio?- zapytał
- Tak, więc wal prosto z mostu.
- Jest mii trudno...- pwiedział i oparł się o obręcz balkonu.- Ona nie długo urodzi a ja nie mogę być przy niej. Wspierać ją, pomagać, ale ona kazała mi wyjechać żebym odpoczął. To jednak nie daje mi spokoju.
- To jest powód?- zapytałam
- Tak. Ty nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym przy niej być. Przytulić ją, znowu popatrzeć na zdjęcia USG.
- To prawda nie wiem jak to jest.- powiedziałam i trochę posmutniałam.- Nigdy się nei zakochałam, wiesz jak to jest?
- Wiem...
- Więc jak?- zapytałam, az w końcu zdałam sobie sprawę, że zadaję trochę zbyt dużo pytań.
- Mogę ci powiedzieć jak to jest z mojego punktu widzenia.- powiedział i popatrzył się na mnie a ja do niego podeszłam.- Tak naprawdę to miłość przychodzi nie wiadomo skąd. Wystarczy przyjaciółka, w twoim przypadku kolega, żeby się zakochać. Kiedy juz wiesz, że to jest ta jedyna to chcerz tylko z nią spędzać ten czas. Ona cię kocha a ty ją...
- Dobra nie opowiadaj mi o tym, bo mi się nie dobrze robi.- powiedziałam a Klimek zaczął się śmiać.- Co cię tak bawi?
- Tylko, że ja też tak miałem a skończyłem jako kochająca osoba.
- Wiesz, co, może zapytaj się trenera czy mógłbyć wyjechać do swojej dziewczyny.- powiedziałam a wiedziałam co robię. Tylko ja zmieniam tak szybko tematy.
- Nie sądzę żeby się zgodził, jest prawie środek sezonu. On nie pozwoli mi na wyjazd.
- To się go zapytaj, na pewno zrozumie twoją sytuację.- powiedziałam i poklepałam go lekko po ramieniu.
- Masz rację pójdę do niego.
- Musisz jeszcze powiedzieć chłopkom, bo oni na serio się o ciebie martwią.- powiedziałam i weszliśmy do mieszkania. Oczywiście Klimek wyjaśnił całą historię chłopką a ja mu pomogłam. Później brunet poszedł do Kruczka który zgodził się na wyjazd. Przez kilka minut nie miałam spokoju. Jasiek używał mnie jako tarczy a Olek walił mnie poduszkami. Oczywiście przekomażalismy się, wariowaliśmy do czasu gdy terener wszedł do pokoju. Uspokoił nas wszystkich a ze mną rozmawiał na temat wyjścia na łyżwy. Ciekawe kto mu to powiedział? Rozmowa przebiegła bardzo łagodnie, w końcu! Kiedy nadeszła moja kolej, to weszłam szybko do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Usiadłam na łóżku i splotłam sobie warkocza i wskoczyłam pod kołdrę. Otuliłam się i odpłynęłam w krainy Morfeusza...
 

                                                                        ~***~
 

Następnego dnia obudziłam się a w pokoju nikogo nie było. Sięgnęłam po telefon i sprawdziłam godzinę. Byłam tak zaspana, że moje oczy nie rozpoznawały podstawowych liter. Odłożyłam telefon zupełnie nie potrzebnie, gdyż zadzwoniła do mnie mama.
- Halo?- rzuciłam zaspana, przecierając oczy.
- Lenka, wszystkiego najlepszego córuś!- krzyknęła matka.
- Mamuś nie krzycz, dopiero co wstałam...
- O tej godzinie się wstaję?
- A która jest?
- Po dwunastej.
- No to wyczucie czasu mam po ojcu.- rzuciłam i zaczęłam rozmowę.
Słyszałam tylko lekkie kazania, wogóle całe moje zycie to byj jeden wielki kościół. Spowiadaj się, rozgrzeszenie i nieczyń tak więcej. Oczywiście pouczenia mamy były o kulturze, ubiorze i innych rzeczach, z czego połowy nie słyszałam, gdyż ledwo co nie usnęłam. Potem ona się rozłączyła i zadzwoniła Iwona, która składała mi życzenia. Sama nie wiedziałam, że dzisiaj jest 2 Stycznia . Musiałam chyba przespać kilka dni. Oczywiście moja wariatka krzyczała do telefonu i powiedziała, że później zadzwoni, bo rozmowa ze mną o tej porze była nie wykonalna. W końcu  odłożyłam telefon i przewróciłam się na drugi bok by jeszcze chwilkę pospać. Po chwili ktoś wpadł do pokoju i zaczął krzyczeć.
- Siemka, Len...- powiedział ktoś a ja powoli odwruciłam się w stronę drzwi.- Najświętrza Panienko, ty jeszcze śpisz!?
To się zgadzało spałam, bo co!? Jak też mówiłam moje życie to kościół. Przetarłam oczy i popatrzyłam się na osobę.
- Phillip, co tu robisz?
- Przyszedłem po ciebie, bo właśnie oddałem swoje skoki i czekam, aż się zakwalifikuję. A ty co robisz?- zapytał i usiadł obok mnie.
- Nie widzisz?- zapytałam.
- Pamiętaj, że dzisiaj idziemy na łyzwy.- powiedział a ja odwruciłam się do ściany.
- Phill, nie chcę mi się.
- Ej...
- Oj, proszę nie chcę mi się.- rzuciłam
- Misię to ja ci mogę kupić.- powiedział a ja uśmiechnęłam się.- A i przy okazji masz tu jednego.
Na łóżku położył niewielkiego, brązowego misia z kokardą.
- Phillip...- powiedziałam a pochwili znalazłam się na podłodzę.- No dobra, to było dziwne. Najpierw dajesz mi pluszaka a później zrzucasz mnie z łóżka.
- Ach, ten ja! No, wstawaj, ubieraj się. Widzimy się dzisiaj o 20.40 przed hotelem.- powiedział i wyszedł z pokoju. Zostałam sama na podłodze, chociaż był ze mną miś. On jedyny mnie kocha! Misiek nie Phillip, nie myslcie sobie! Wstałam i ubrałam legginsy i jakąś koszulkę. Podeszłam do łózka i popatrzyłam na prezent. Rozejrzałam się wokoło i na komodzie zauważyłam czekoladę, moją ulubioną, na której była karteczka ,,Wszystkiego najlepszego w dniu urodzin, Phillip <3" No tak, Norweg i jego serduszka.
 

                                                                              ~***~
 

Popłudnie minęło dość szybko. Nim się obejrzałam była już 20.00. Tu powstał problem, bo nie wiedziałam w co się ubrać. Pochwili chłopcy zacząłi składać mi życzenia a Maciek wręczył mi paczkę. Dość dużą.
- Co to jest?- zapytałam.
- Zobacz i przymierz.- powiedziął jasiek a ja zrobiłam co kazał. Otworzyłam ją a tam znajdowała się długa czarna bluzka. Miała ona długie rękawy i sięgała mi do kolan. Trzeba było przyznać, bo to na szczęście nie była sukienka.
- Przepiekna.- powiedziałam a byłam bardzo zadowolona. Miałam na sobie czarną bluzkę z kośćmi dłoni, która bardzo mi się spodobała.
- To na twoję urodziny i masz w tym iść z Kruczkiem, bo mówił, że macie gdzieś iść.- powiedział Kot.
- Dziękuję wam wszystkim.- powiedziałam i przytuliłam kazdego z nich. Założyłam kurtkę i buty, ale wcześniej podkoszulkę, legginsy i bluzkę. Rozpuściłam włosy i zeszłam na dół. Za pięć 20.40 stałam przed hotelem.
- Ładnie wygladasz, jak zawsze.- powiedział ktoś a ja odwróciłam się w stronę drzwi a stał tam Philllip.


**********************************************
Kolejny rozdzialik. Podoba się? Piszcie w komentarzach co sądzicie o bohaterach, ich losie, lub o innych rzeczach. Jeżeli komentujecie, to wedzcie, że każdy komentarz przyprawia mnie o uśmiech na twarzy. (nawet te negatywne komenty) :*
CZYTAM = KOMENTUJĘ

3 komentarze:

  1. Rozdział fajny. Bohaterowie i ich losy naprawdę fajne. Mam nadzieję ze Lena będzie z Philllipem:-)
    +czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny. Ciekawa jestem co wydarzy sie na lodowisku (bo na pewno się coś wydarzy, tak mi się wydaje) Czekam na następny rozdział 😊
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Opowiadanie fajne, bohaterowie również. Rozdział świetny. Czekam na następny.
    Pozdrawiam :-)

    Zapraszam do mnie http://potrafisz-latac.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń