piątek, 6 marca 2015

Rozdział 22

Rozdział 22
 

Phillip wraz z chłopakami poszli na skocznie a ja usiadłam na ławce. Czekałam aż rozpocznie się konkurs a miał on być za półtorej godziny. Popatrzyłam się na trenera biegającego w tę i z powrotem. Zagubiony, przerażony i nieco zdziwiony, taka mina przyprawiała Kruczka. Wyjęłam telefon i napisałam SMS'a do Iwony. Co mnie zdziwiło, ponieważ ona nie odpisywała. Przecież ta niska, blondynka zawsze ma przy sobie telefon. To może oznaczać tylko kłopoty. A jeśli coś jej się stało? Nie, muszę wybić to sobie z głowy!? Przecież ona nie potrafi piłką dostać, a jak już dostanie to nic się jej nie stanie. Musiała mieć w sobie jakieś czarodziejskie moce. Ja gdy dostanę piłką to odrazu mam jakiś uraz. Czasami jest to złamanie, zbicie, naderwanie... Jej nigdy się nic takie nie stało. Nagle podbiegł do mnie zmęczony terener i położył kilka kartek na ławce.
- Lena, musisz mi pomóc, bo sam nie dam rady.
- Dobrze, to co mam zrobić?- zapytałam ochoczo zabierając się do pracy.
- Idziesz do naszego domku.- powiedział i pokazał drewniany dom w którym przebywali skoczkowie.- Masz tam iść i zapisać wszystko, co cie Sebastian powie.
- Mam coś napisać?- zapytałam zdziwiona.
- Tak. Tak będzie mierzona grubość i waga kombinezonów. Więc masz tam iść, zapisać,przyjść na górę i dać mi, rozumiesz?
- Głupie pytanie.- odpowiedziałam i udałam się do Sebastiana.
Oczywiście domek nie znajdował się daleko. Przeszłam kilkanaście metrów, przyczym minęłam kadrę Austrii i Japoni. Zapukałam do drzwi na których widniał napis ,,Poland" i nasza flaga. Pocichutku weszłam i popatrzyłam na chłopaków.
- No, chłopcy zdejmujęmy kombinezonki.- rzucił jakiś brunet a kadrowicze zrobili co mu kazał.
Stanęłam na środku pomeiszczenia i przez chwilę wpatrywałam się w nich. Zdejmowali swoje, niebieskie, złote, szare kostiumy a ja zakryłam oczy.
- Nie patrzę.- powiedziałam a chłopcy  zaczęli się śmiać. Nagle odsłoniłam oczy.- Żartowałam
- Kobieta zmienną jest.- rzucił Maciek a ja podeszłam do wysokiego bruneta, który jedyny wyróżniał się spośród chłopców.
- Mam zapisać, to wszystko.- powiedziałam i pokazałam na skoczków. Nagle Jasiek zasłonił się a ja mu się dziwnie przyglądałam.
- Lena, nie patrz! Nie mam na sobie kombinezonu.
- Jezu!- rzuciłam i zasłoniłam oczy.- Może być!?
- Teraz tak.
Odwróciłam się do Sebastiana i stanęłam tak żeby nie patrzyć na chłopców. Mięli na sobie odzież termiczną, więc nie wiem o co im chodzi. Brunet dyktował mi poszczególne liczby a ja wszystko zapisywałam, na takiej fajnej kartcę.
- A ja mam superaśną kartkę a wy nie!- rzuciłam
- Ta na pewno.- skomentował Olek.
- Ma takie fajne tabelki, kreseczki i literki.- rzuciłam i zaczęłam się śmiać ze swojej głupoty.
Kiedy skończyliśmy zapisywanie rzuciłam się do wyjścia. Poszłam w kierunku skoczni, chciaż nie wiedziałam specjalnie, dokąd idę. Obok mnie przechodziło pare innych osób. Jedni z szalikami w swoje barwy narodowe inni z plakietkami zawieszonymi na szyji. Trzeba przyznać, że ja też mam taki identyfikator. Przeszłam schody i znalazłam się w dużym budynku, gdzie ludzie dosłownie biegali. Byli to trenerz, fizjoterapeuci, ludzie od sprawdzania pogody, powiewów wiatru i innych osób, którzy tworzyli tą imprezę. Nigdzie nie widziałam Kruczka, gdzie on może się podziewać!?
- Lena, co ty tu robisz?- powiedziała osoba stojąca za mną.
- O to pan.- powiedziałam gdy odwruciłam się do tyłu.
- Tak to ja, ale kochana co tu robisz!? To jest miejsce dla presonelu.
- Wiem. A czy niewie pan, panie Stoeckl, gdzie jest nasz trener?
- Widziałem go na dole...
- No super.- dodałam
- A coś się stało?- zapytał mężczyzna
- Muszę mu oddać karteczkę.
- Mogę mu przekazać.- zaproponował Norweg.
- Na prawdę!?
- Tak.- powiedział
- Mam do pana zaufanie.- powiedziałam i podałam mu kartkę. On uśmiechnął się przyjaźnie a ja wyszłam z pomieszczenia.
Wkońcu wrócę tam skąd przybyłam, czyli na moją ławeczkę. Kilkoma zwinnymi krokami przeszłam schody i ruszyłam w stronę miejsc dla kibiców. Trzeba było przyznać, że z każdą minutą na sektorach pojawiali się ludzie. Usiadłam na ławeczce i zaczęłam głęboko rozmyślać. Tylko był jeden problem, ponieważ ciąglę nie mogę zapomnieć Phillipie. O tym co się działo na lodowisku, o naszych rozmowach. Szczerze to bardzo go lubię, ale wiem, że i tak do niczego nie dojdzie. Ja byłam i jestem singlem i niezamierzam tego zminiać. Żyję sobie beztrosko, robię to co chcę i nie jestem od nikogo uzalezniona. Nagle ktoś przysłonił mi oczy swoimi dłońmi.
- Kto to!?- zapytałam.
- Zgadnij.- powiedziała dziewczyna, której głos był mi bardzo dobrze znany.
- Czekaj gdzieś słyszałam...
- To my!!!- krzyknęły dwie dziewczyny i odsłoniły mi oczy.
- Marta i Iwona!- krzyknęłam i przytuliłam ję obie.- Skąd wy się tu wzięłyście?
- No wiesz...- powiedziała Marta.
- Nie nie wiem.- przerwałam jej.
- Tam jest takie miejsce gdzie są ogromnę maszyny. One naszą nazwy potoczne takie jak "samolot". Nimi przyleciałysmy z Polski.- powiedziała brunetka.
- Wy moje idiotki.- rzuciłam i jeszcze raz je przytuliłam.- Po co?
- Widzisz, przyleciałyśmy a ona tego niedocenia.- rzuciła Iwona
- Włąśnie słyszę...- odpowiedziała druga.
- Tylko się pytam...
- Tak się przeleciałyśmy.- dodała Marta a my spojrzałyśmy na nią ze zdziwieniem.- Dziewczyny, nie, nie miejcie skojarzeń, proszę.
- Za późno!- rzuciłam.- Ale bardzo się cieszę, że tu jesteście.
- Opowiedaj nam o Phillipie lepiej.- zaczęła Iwona.
- Już.- powiedziałam i spojrzałam na skocznie. Jak się okazało to od kilku minut trwał konkurs.
Opowiedziałam im o wszystkim co zaszło. Oczywiście one miały swoje zdanie a ja swoje. Przez całe zawody rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się. Jak się okazuję mały braciszek Marty jest super, nowy chłopak Iwony dziwny. No cóż wszyscy do siebie pasują. Jesteśmy szczęśliwi, ale ja niebyłam tak do końca. Okazało się, że dziewczyny wylatują jutro popołudniu. Było mi trochę smutno, ale musiałam się z tym pogodzić. Kiedy zaczęła się przerwa, wstałam i wyczekiwałam, że Maciek zaraz przyjdzie. Nagle ktoś dźgnął mnie a ja ostroznie odskoczyłam.
- Phillip!- krzyknęłam i rzuciłam w nigo śniegiem.
- Nie krzycz tak, bo bedziesz miała przerąbanę.- powiedział chłopak z szerokim usmiechem na twarzy.
- Niby czemu?- zapytałam a dziewczyny patrzyły się na nas i wyczekiwały na coś.
- Zaraz przybiegną fanki!- szepnął mi do ucha.
- Kurna! Nie pocałowali się!- rzuciła Iwona i popatrzyła się na Martę.
- A było tak blisko.- dodała brunetka
- A Phillip to są moje koleżanki...
- Najlepsze.- dodały od siebie.
- No tak. To jest Matra a ta niziutka to Iwona.- powiedziałama chłopak podał im rękę na przywitanie.
- Hej, miło was poznać.- powiedział i usmiechając się do nich.
- Weż się tak nie szczerz do nas, bo Lena bedzie zazdrosna.- powiedziała blondynka a Sjoeen wybuchł śmiechem i podszedł do mnie.
- Że co!?- rzuciłam a on zaczął poruszać swoimi nieziemskimi brwiami.
- Właśnie.- dodał Phillip
- Ty nie myśl, że my jesteśmy takie głupie.- dodała Marta.- My wiemy, że tu między wami jakaś chemia jest.
- No.- dodała Iwona.
- Nie między nami.... NIe....no- powiedział chłopak i zaczął pokazywać na mnie.
- Nieee... my razem.... ja nie, ....- wyjąkałam i spojrzałam na chłopaka, który miał na policzkach lekkie rumieńce.
- Iwona, wiedzisz to!?- rzuciła brunetka i zaczęła potrząsać blodndynką.
- Co!?
- No, go!?
-Kogo!?
- Fannemel i Tande tam są!- krzyknęła Marta
- To są zanajomi Phillipa, więc jakby coś to do niego...- powiedziałam i zaczęłam się oddalać. Chłopak odwrucił się do mnie i popatrzył błagającym wzrokiem.
- Lena, nie opuszczaj mnie...
No dobra, przecież mnie znacie, nie opuściłam go. Zostałam i rozmawiałam wraz z nimi poczym przyłączyli się do nas dwaj Norwegowie. Przez kilkanaście minut dziewczyny zaczęły się jarać, że przytulili ich. Zrobiły sobie zdjęcia, porozmawiały a Phillip wkońcu sobie poszdł. No niestety. Musiał bo za chwilę zaczynała się druga seria. Siedziałam na ławce i rozmyslałam, ale znowu nie mogłam gdyż Sjoeen mi w tym przeszkadzał. Co mi sie takiego stało, że nie moge wyrzucić go z głowy? Nawet świrujące koleżanki mi nie pomagały.
- Lenka, a wiesz, że ten cały Sjoeen to nawet przystojny jest.- powiedziała Marta.
- To ciacho.- dodała Iwona i potrząsnęła mną.- Mrrrr.....
- DZIEWCZYNY...
- Kochana my rozumiemy to, że masz nie pewne uczucia, ale on jest dla ciebie.- powiedziała blondynka.
- Taki uśmiechnięty, wysportowany, miły...- rozmarzyła się pierwsza a my spojrzałyśmy na nią jak na chorą.- No co!?
- Nic.- rzuciłam
Przez resztę dnia dziewczyny gadały jakby mnie tu z nim, no ten tego... Nie zamykały się nawet na chwile.

                                                                    ~***~
(Phillip)
 

Poszedłem wraz z Danielem na skocznie, bo zaraz mieliśmy wystartować. Pocichutku stawialiśmy kroki, aż w końcu Daniel musiał przerwał naszą ciszę.
- Co o niej sądzisz?
- O kim?- zapytałem.
- Phill, mnie nie oszukasz przeciez wiem, że o niem myślisz.
- Nie wiem o co ci chodzi.- powiedziałem okłamując go.
- Myślisz, że nie wiem!? Przecież wiedzę to po tobie, że ciąglę o niej myślisz. Siedzisz i głęboko się wpatrujesz. Wyglądasz jakbyś był zakochany. Jesteś?
- Ty...., czy sobie...-wyjąkałem i tu mnie miał.
- Mhmm na pewno! A czy przypadkiem jakiś Amorek mnie strzelił ci jakiejś strzałki, z końcówką, która przypomina serduszko?
- Nie wiem.
- A ja wiem. Ty się zakochałeś!
- Nie!- rzuciłem
A może tu miał rację? Może się zakochałem? Sam już nie wiem co o tym myśleć. Ona była całkowitym podobieństwem mnie. Zagubiona... Nie tylko. Była także bardzo ładna, mądra i skromna. Dzięki niej czułem się szczęśliwy, każdy dzień rozpoczynam myślą o niej. Co ze mną jest!? Przecież, nie mogę się zakochać, gdyż nadal w moim sercu gości Juliet.

                                                                             ~***~
 

Kiedy chłopcy skończyli zawody postanowiliśmy, że pójdziemy na pieszo do hotelu. Praktycznie to byłam tylko ja, Iwona, Marta, Daniel, Anders i Phillip, reszta pojechała. Nie dziwię im się w końcu to był bardzo ciężki konkurs. Szłam z przodu wraz z Sjoeenem a za nami szła reszta. Nagle poczułam, że ktoś pociąga mnie za włosy i próbuję gdzieś zabrać. Chłopak kiedy to zobaczył, rzucił się na mężczyznę z pięściami. Nieznajomy przewrócił mnie i kopnął mocno w brzuch. Pochwili zwijałam się obok mnie znalazł się Norweg. Leżałam trzymając się za brzuch, który mnie najbardziej bolał. Postanowiłam wstać, ale nie udało mi się to. Przykucnęłam i poczułam, że ktoś znowu ciagnie mnie za włosy. Tym razem podbiegli do niego chłopcy i zaczęli go bić. Przykucnęłam na ziemi a ktoś zadał mi ciężkiego kopniaka w brzuch. Moje kolezanki zaczęły krzyczeć i same chciały wdać się w bójkę. Wyszeptałam tylko ,,Nie" i zaczęłam się wolno rozglądać. Niewidziałam dokładnie gdzie był Phill, ale wiedziałam, że go nie ma. Leżałam obolała na ziemi i nie pamiętałam dokońca co się stało. Pochwili widziałam Sjoeena leżącego obok mnie. Moje oczy zaczynały się zamykać a ja już nic nie pamiętałam....

                                                                         ~***~
(Juliet)
 

Patrzyłam jak zwija się z bólu, jak krzyżuje ręcę na swoim brzuchu. Dobrze jej tak! Ma za swoje, tylko szkoda, że te barany uszkodziły także Phillipa. Podeszłam do kawiarni w której mięliiśmy się spodkać. Usiadłam przy stoliku i zamówiłam Capucino. Może i nie powinniśmy się tu spotykać, ale ja nie lubię tych ciemnych zakamarków ulicy. Pochwili podszli do mnie dwaj mężczyźni i usiedli przy stoliku.
- Zrobione.- powiedział pierwszy.
- Szkoda tylko, że i jego poobijaliście.
- Ważne, że dziewczyna leży i zwija się z bólu. No to hdzie hajs?- zapytał drugi
- Niedługo...
- Jak to niedługo jeżeli mieliśmy dostać forsę od ręki!
- Na chwilę nie dysponuję 5-ioma tysięcami.
- Nas to nie obchodzi, hajs ma być!
- Dobrze, ale nie w tym momencie.- powiedziałam i dopiłam ostatni łyk swojej kawy.- Będziemy w kontakcie.
Wyszłam z kawiarni i ruszyłam w kierunku hotelu. Byłam zadowolona z tego co osiągnęłam. Dziewczyna napewno się przestraszy i zostawii Phillipa w spokoju. Może się wkońcu oduczy, ze nie wolono zabierać komuś chłopaka. Mimi, że jestem szczęśliwa to i tak nadal czegoś mi brakuję. Na pewno wiem, że pieniędzy.

                                                                     ~***~
 

Leżałam na twardym łóżku. Powoli zaczęłam otwierać swoje oczy, które przyśmił blask lamp. Przechyliłam głowę w bok i zauważyłam drugie łóżko. Nie wiedziałam kto tam leży. Widziałam tylko niewielkie okna, kilka szaf i niezwykłych urządzeń. Nagle zabolała mnie głowa a ja złapałam się za nią. Jak się okazało na ręcę miałam kilka sznurków. Pochwili usłyszałam czyjeś szepty.
- Obudziła się.- wyszeptał damski głos a ja przymknęłam oczy.
- Gdzie ja jestem?- zapytałam ciechutkim głosikiem.
- To jest nie ważne. Najważniejsze, że  żyjesz.
- Ona nic nie pamięta?- zapytał drugi głos
- Kompletnie nic.
- Ale co mam pamiętać?- zapytałam zdziwona
- Krzyczałaś ,, Phillip uciekaj!"- rzuciła druga a mi odrazu zamknęły się powieki. Właśnie w tej chwili straciłam przytmność.


**********************************************************
Jak się wam podoba? Jak myślicie co wydarzy się w nastepnym rozdziale? Piszcie w komentarzach a ja kto będzie najbliżej rozwiązania temu dedykuję następny rozdział.Znowu ten rozdział jakiś krótki. :) Mam nadzieję, że nie przynudzam.
CZYTAM = KOMENTUJĘ

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, bardzo mi się podoba. I coraz bardziej nie lubie tej byłej dziewczyny Phillip'a. Szkoda mi Leny i to pobicie.
    Czekam na następny. ;)

    Pozdrawiam, Magic. ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne i tajemnicze xd czekam na następny :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy następny rozdział :-D?

      Pozdrawiam :-)

      Usuń
    2. Niestety mam karę na pisanie :( Ale dla was zrobie wszystko i moźliwe, że jutro lub pojutrze :)
      Pozdrawiam :P

      Usuń
  3. Proszę dodaj następny jak dasz rade :D

    OdpowiedzUsuń