Rozdział 36
- Lena, jak tam Tomek?- zapytała mnie moja koleżanka Iwona
- Tomek!? Jak to Tomek!? Nie obchodzi mnie żaden Tomek!- rzuciłam i poszłam do Marty. Myślałam, że to jest jedna z tych normalniejszych osób. Przynajmniej za taką ją uważałam.- Hej, Marta.
- Hej, kochana. Co tam u ciebie?- zapytała brunetka.
- Lepiej nie gadać...- powiedziałam a dziewczyna zrobiła wielkie oczy.- No dobra. Tomek mnie wkurzył. Dopiero co przyszłam do szkoły zaczynają mnie denerwować. Powiedział, że chodzę mu po głowie...
- To chyba dobrze...- powiedziała
- Nie.- powiedziałam i przetarłam twarz rękoma.- Nie mam zamiaru się zakochiwać.
- Lena, przestań...
- Jak na razie.- dodałam.
- Czyli, że masz kogoś?
- Miałam..., ale to skończone...
- Nie martw się...
- A czy ja wyglądam jakbym się martwiła???- zapytałam
- Chyba nie. A co powiedziałaś Tomkowi? Bo przecież wiem, że na pewno mu dogryzłaś.
- Powiedziałam mu żeby te teksty to swojej matce zostawił...
- Oooo to grubo. Może powinnaś go przeprosić?
- Ja!? Niby za co???
- W końcu dzisiaj chyba jakiś dziwny masz dzień... Czymś się smucisz.
- To aż tak widać?- zapytałam a dziewczyna przytaknęła skinieniem głowy.- Może na serio powinnam go przeprosić...
- Chyba tak.- powiedziała Marta.
- No to po lekcjach.- powiedziałam kiedy zadzwonił dzwonek na lekcję. Akurat mięliśmy wychowanie fizyczne. Moje koleżanki były przebrane i mogłyśmy się udać na zajęcia z panem Adamem. Dziewczyny wzięły pikłi do siatki i zaczęły rozgrzewkę.
- Lena, co ci?- zapytał nasz nauczyciel, który przybił mi piątkę.
- Na pewno chce pan wiedzieć?- zapytałem
- A będzie to takie drastyczne?
- Trochę.
- Toooo, tak.
- No, więc potrącił mnie samochód.- odpowiedziałam a pan Adam ze zdziwieniem się na mnie spojrzał. Chyba wiedział, że nie chcę dalej o tym rozmawiać i poprosił mnie żebym sprawdziła listę obecności.
~***~
(Phillip)
- Phillip, czemu nie byłeś na dzisiejszym konkursie?- zapytał Stoeckl.
To prawda opuściłęm chyba już drugi konkurs z rządu. Nie wiem co się ze mną dzieję. Wiem, że to coś niedobrego.
- Sjoeen, odpowiedz mi!- krzyknął, ale akurat w tej chwili znalazł się Fannemel
- Trenerze może ja z nim pogadam?
- Dobrze.- odpowiedział a ja z Andersem weszliśmy do pokoju. Usiadłem na łóżku z załamanymi rękoma.
- Stary, co ci? Dlaczego się tak zachowujesz? Powiesz coś w końcu? Od kilku dni siedzisz tak sam. Bez nikogo. Zastanawiasz się nad czymś a ja nie wiem nad czym. Martwimy się o ciebie.
- Ciesz się, że nie przechodzisz tego co ja...- rzuciłem
- Powiesz mi co się dzieje. Przecież wiesz, że nikomu nie powiem.
- Dobra, ale dochowasz tajemnicy?
- Słowo.
- No, więc nie mogę zapomnieć o Lenie...
- I to wszystko!?
- Nie, zastanawiam się po c w ogóle żyję. Straciłem najlepszego kumpla a dziewczyna chciała usunąć się w cień. Odleciała i już nie wróciła...
- Serio?
- Anders, zakochałem się i co mi to dało? Ona mnie odrzuciła i co mi na to??? Zostałem sam, a na dodatek nadal ją kocham i nie mogę o niej zapomnieć.
- Chyba wiem jak ci pomóc.- powiedział Anders a ja spojrzałem na niego ze zdziwieniem.
~***~
Zdjęłam buta i włożyłam go do worka. Złapałam kule i wybiegłam z szatni. Zobaczyłam Tomka idącego ze swoimi kolegami.
- Tomek, możemy pogadać?- zapytałam a chłopaki zaczęli gwizdać oprócz Tomka, który był przygnębiony.
- Wy idźcie dogonię was później.- powiedział i dał znak innym.- Masz zamiar znowu mnie oczerniać? Odwal się.
- To nie tak, wytłumaczę ci wszystko.- powiedziałam
- No to mów.
- Możemy, nie tutaj?- zapytałam i rozejrzałam się. Ze szkoły wychodziło dużo osób... Nie chciałam, żeby ktoś słyszał nasza rozmowę.
- Dobra, chodź do parku.- powiedział a my przeszliśmy przez pasy . Po chwili znaleźliśmy się w zielonym otoczeniu.
- Więc, co chcesz mi powiedzieć?
- Chciałam cię przeprosić za moje zachowanie...
- Spoko, postaram się zapomnieć.- powiedział i uśmiechnął się do mnie.- Dlaczego tak mnie odepchnęłaś?
- Miałam ciężki ostatni miesiąc.- powiedziałam a my skręciliśmy do następnej alejki.
- Dlaczego?
- Wolę o tym nie rozmawiać...
- Powiedz, przecież nikomu nie powiem.
- Dochowasz tajemnicy?
- Dochowam.
- No, więc zakochałam się w skoczku narciarskim... I to był wielki błąd. Niby wszystko układało sie cudownie, ale się skończyło. Pewnego dnia zauważyłam Phillipa z dziewczyną, zapewne się miziali. Tego dnia wpadłam pod samochód łamiąc sobie nogę. Byłam w krótkim czasie w śpiączce, ale moje życie i tak nie ma sensu. Jego dziewczyna zamknęła mnie w łazience, chciała zrujnować mu zycie i mi. I jej się udało...
- Dlaczego?
- Okazało się, że ona jest z nim w ciąży... On kazał jej wyjechać, a mnie na lotnisku wyznał miłość...
- I co się stało dalej?
- Wróciłam do Polski i zamierzałam skończyć z tym...
- A co teraz?
- Jeszcze nie wiem. Za to bardzo przepraszam cię za moje zachowanie...
- Nie, no spoko. Będzie dobrze.
~***~
(Phillip)
- Phill, chodź!- krzyknął Anders
- Ale ja się przed nimi skompromituję...
- Sobie chyba żartujesz!? Idziemy tam.- rozkazał Fannemel i weszliśmy do pokoju Polaków.- Siema, mamy do was sprawę, raczej Phillip ma.
- O co chodzi?- zapytał Jasiek, który trzymał w reku książkę.
- O Lenę biega?- zapytał Piotrek
- A co ty jakiś atleta jesteś? No oczywiście, że chodzi o nią...- powiedział Anders i stuknął mnie w ramię.
- Zakochałem się w niej.- powiedziałem
- Serio!?- zapytał Pieter
- To czemu jej nie powiedziałeś przed odlotem?- zapytał Ziobro
- Jak myślisz, że mając książkę, będziesz mądry to się mylisz.- rzuciłem
- On wyznał jej to wtedy, ale ona odleciała.- wyjaśnił Andres.
- Jak kocha to wróci.- powiedział Kamil
- No i właśnie w tym problem.- skomentował Maciek.
- Chłopaki pomóżcie mi!- wybłagałem
- Mam pomysł!- powiedział Pieter a my wzięliśmy sie do jego realizacji. Po kilkunastu dniach znaleźliśmy się w samolocie, aby wylecieć...
MIESIĄC PÓŹNIEJ
~***~
Zadzwoniłam przez domofon a po chwili zabrzmiał cichy dźwięk furtki. Lekko ją popchnęłam i weszłam na podwórze. Znajomy mi pies skoczył na mnie a ja usłyszałam czyjś głos.
- Trelek, do budy!- krzyknął nie za wysoki brunet.
- Pa, kochany.- powiedziałam i pogłaskałam psa po mordce.
- Szybko zasuwasz na tych kulach.- powiedział Krystian i zaprowadził mnie do środka mieszkania.
- No wiesz.- przytaknęłam i weszłam do salonu. Jak zawsze w sobotę rodziców Krystka nie było a my byliśmy sami. Usiadłam na kanapie a przede mną znajdował się stół z słodyczami i napojem.
- Masz ochotę?- zapytał biorąc szklankę do ręki.
- Nie dziękuję, masz joystick?- zapytałam a chłopak podał mi czarne urządzenie.
- Co ty myślisz, że nie jestem przygotowany?- zapytał.- To w co dzisiaj mam ciebie ograć?
- Chyba na odwrót, ja cię ogram.
- O grze ruchowej przy twojej nodze możemy zapomnieć... To co zawsze?
- Dawaj w końcu będę lepsza w LittleBigCatering.
- Chyba śnisz.- rzucił a my zaczęlśmy grę. Jak zawsze jego mama naszykowała coś słodkiego a chłopak mnie do tego namawiał. Był dla mnei jak młodszy brat. Zwsze razem, na ulicy grając w gry lub na angolu. Pamiętam nasze wspólne korepetycje, zaczęło się od oglądania ,,13 Posterunek". Aż w końcu jego mama sama nam prowadziła korepetycję. Sylwester, przy czym jego brat i inni moi cioteczni bracia skakali a my zasnęliśmy wraz z moim 19- letnim Bartoszem. W końcu przypomniałam sobie jedną rzecz.
- Idziesz, na imprezę u Kuby?- zapytałam
- Nie za bardzo mi się chcę... To jest jutro?
- Tak...
- A ty idziesz?
- Tomek mnie zaprosił, ale jeszcze nie wiem w co się ubiorę... Po za tym jutr nie idę do szkoły.
- Dlaczego?
- Zdejmują mi gips.
- Zazdroszczę ci, że nie idziesz do tej budy.- powiedział a ja spojrzałam na zegarek.
- Muszę już iść...
- Ale dlaczego? Nie, proszę nie.
- Krystian, muszę coś jeszcze załatwić. Umówimy się któregoś dnia. W końcu nie będę miała gipsu.
- Dajesz zrobimy sobie konkurs taneczny w Playaku?
- Podoba mi się ten pomysł.
Chłopak odprowadził mnie do furtki, rozśmieszając mnie jak zawsze. Mam nadzieję, że Kasia nie długo się nim zaintersuję po to fajny chłopak. Dojście do domu było dłuższe niż zawsze. No tak, miałam "kule u nóg." Weszłam do domu i zauważyłam niebieską kurtkę na wieszaku.
- Lena, to ty?- zapytała moja mama
- Tak!- krzyknęłam i zruciłam kurtkę w biegając do pokoju. Przy kuchennym stole siedział nikt inny jak Maciek.
- Tak bez pożegnania wyjechałaś.- powiedział i uśmiechnął się do mnie.
- Przepraszam.- powiedziałam i przytuliłam się do niego.
- A dlaczego nie pożegnałaś się?- zapytała moja mama
- Już nie ważne.- odpowiedziałam- Po co przyjechałeś?
- Chciałem się z tobą spotkać, miał być ze mną Kuba, ale musiał zostać ze swoją dziewczyną...
- Kuba ma dziewczynę?- zapytała zdziwiona
- No, już od dawna. Teraz zachorowała a on z nią został...
- To takie słodkie.- powiedziała moja matka.
- Takie,że aż chcę mi się wymiotować.
- Lena!- pogroziła mi mama
- No dobra.- powiedziałam a Maciek zaczął się śmiać.- Z czego się tak ryjesz?
- Na górze masz prezent i chyba ci się nie spodoba...- powiedział a mnie to zaciekawiło.
Poszłam powoli na górę i weszłam do pokoju. Na moim łóżku leżała sukienka. Była ona koloru śnieżnobiałego miała elegancki krój i nie miała ramiączek a z tyłu posiadała cienki, wydłużany materiał. ,, Jest przecudna" szepnęłam a do mojego pokoju zapukał Maciek.
- Podoba ci się
- Głupio pytasz.- zaśmiałam się i przytuliłam go.
- Wiem, jak bardzo cierpisz. Chcę ci wszystko wyjaśnić, gdyż to był pomysł Phillipa...
- Jak to jego?- zapytałam
- Kupił tą sukienkę i poprosił mnie żebym ci ją przekazał oraz jego przeprosiny.
- Uwierzyłeś mu!?
- Lena, to jest mój kolega a ty się pomyliłaś co do niego...
- Wiem co o nim myślę.
- Pozwolisz, że wyjaśnię ci wszystko? Phill, chciał...
- No dobra.
- Posłuchaj, kiedy zobaczyłaś ich razem, w dniu wypadku to był przypadek...
- Jak to!?
- Wtedy miał ci powiedzieć coś bardzo ważnego i dać to.- powiedział i pokazał czarne, małe pudełko. Nie otworzyłam tego, za bardzo się bałam.
- Co to?
- Zajrzyj.- powiedział a ja się przeraziłam.
- Wybacz, ale nie mogę.- powiedziałam i oddałam bratu pudełko.
- Dlaczego?- zapytał a mi po policzku spłynęły łzy.
- Coś mi nie pozwala...
- Chodzi ci o Juliet? Wytłumaczę ci jego wersję... Nie wiedział, ze ty ich widzisz, z początku się bał i to bardzo. Nie wiedział jak sobie z tym poradzić. Daniel, powiedział, że nie chcę już być jego przyjacielem. Był w szpitalu i tam się z nim pobił o ciebie. Później nie spodziewał się, że przyjdziesz i opowiedz mu całą prawdę o Juliet...
- A jego dziecko?
- Kochana, on nie ma żadnego dziecka. Ona sobie ubzdurała to. Chciała pozbyć się ciebie. Chciała pozbyć się konkurencji.
- Jak to?- zapytałam a do oczu zaczynało mi napływać więcej łez.
- On cię kocha. To co krzyknął na lotnisku było prawdą. Gdybyś go teraz zobaczyła... Chodzi przygnębiony prawie bez oznak życia. Nie przechodził przez kwalifikacje bo non stop o tobie myślał...
- Proszę cie oddaj mu to.- powiedziałam i podałam sukienkę.
- Powiedział, że chciałby dać ci to z relacji przeprosin. Proszę zostaw to.
- Nie mogę...
- Powiedział, że pięknie byś w niej wyglądała.- powiedział a ja sztuczno się uśmiechnęłam.- Słyszałem, że jutro masz imprezę, może w niej pójdziesz?
- Jeszcze...
- Nie słyszę żadnej odmowy. Jutro, jadę z tobą i zdejmujemy gips. Później wymyślę coś.
- Dziękuję.- szepnęłam i przytuliłam się d niego. Wiedziałam, że zawsze mogłam na niego liczyć...
~***~
Kiedy z Maćkiem wróciliśmy ze szpitala, weszliśmy do sklepu, gdzie chłopak wypożyczył mi skrzydła anioła. Podwiózł mnie swoim samochodem do Kingi. Poprosiła mnie, gdyż ma kłopot z dobraniem rzeczy. Pozwoliła mi tez się tam przebrać.
- W której będę lepiej wyglądać?- zapytała Kinia, pokazując dwie sukienki. Jedną o czerwonym kolorze a drugą o czarnym. Chciała przebrać się z diabełka.
- Lepiej tą drugą.- powiedziałam i wstałam na czarną sukienkę. Była króciutka z koronką z tyłu.
- Jak myślisz jak będę w niej wyglądać?- zapytała przeglądając się w lusterku
- Tak jak zawsze, pięknie.
- Kto cię zaprosił?
- Tomek, dał mi zaproszenie, a to jest u Kuby?
- Tak.- powiedziała uśmiechnęła się do mnie.- Załóż swoją.
- Ale przecież mamy jeszcze godzinę...
- No i co z tego.- powiedziała i pokazała drzwi. Weszłam nimi do małej łazienki gdzie się przebrałam. Założyłam sukienkę i buty.
- No i jak?- zapytałam nieśmiało
- Ty się jeszcze pytasz? Przecudownie.
Zaczęłyśmy się bardziej szykować. Założyłam skrzydła i białe pantofle. Dzięki Kindze wyglądałam jeszcze lepiej. Dziewczyna, trzeba było przyznać, że wiedziała co robi. Lekko zafalowała mi włosy i rozpuściła je, spinając tylko kilka kosmyków. Zrobiła mi lekki makijaż, chociaż sama nie wiem dlaczego w ogóle na to pozwoliłam. Dzięki tej sukience czułam się inaczej. Kinia założyła swoją czarną sukienkę i czarne buty na koturnie. Spięła włosy w luźnego koka i założyła czarną maskę.
- Lena, zakładaj jeszczę maskę i idziemy.- powiedziała a ja sięgnęłam do torby. Szukałam i przewracałam wszystkie swoje rzeczy.
- Nie wiem gdzie ona jest!- wykrzyknęłam
************************************************************
Mamy 36 ;) Trochę taki dłuższy, miał być jeszcze bardziej, ale musiałam kończyć ;D Mam nadzieję, że się wam podoba? Czekam na wsze komentarze ;) Jestem ciekawa jak myślicie co stanie się na imprezie i co będzie dalej z Phillipem i Leną.
CZYTAM = KOMENTUJĘ