niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 40

Rozdział 40

Była to najlepsza chwila w moim życiu... Tak jakby spełnienie wszystkiego tego, co przeżyłam. Nie chciałam, aby ten przepiękny moment nigdy, przenigdy się nie skończył. Ten delikatny pocałunek, który Phillip złożył na moich ustach... Czułam się jak księżniczka... Księżniczka z bajki, a Sjoeen, był księciem.

~***~
(Maciek)

- Dobrze było cię znowu zobaczyć... - powiedział Fannemel, odprowadzając Macieja do jego pokoju.
- Ciebie również. Ciekawe co takiego teraz robi księżniczka... - odpowiedziałem.
- Przyjechałeś z Leną? - Anders wydawał się był lekko zdziwiony, tym co powiedział Kot. - Muszę się z nią przywitać... - uśmiechnął się i mrugnął do mnie.
-Oj, tak... Musisz – powiedziałem.
-To co? Wchodzimy? - spytał, kiedy byliśmy już koło zamkniętego pokoju. Pokiwałem twierdząco głową.
-Dzień dobry, księżniczko! - gwałtownie nacisnąłem klamkę, a drzwi otwarły się przed nimi gwałtownie. Zaraz za mną do pokoju wkroczył Anders. Rozejrzeliśmy się dookoła... W pokoju nie było nawet żywego ducha.
- Eee... Jesteś pewien, że przyleciałeś z Leną? - zapytał Fannemel. Po tym co opowiadał zacząłem wątpić w to co opowiada. Na wszelki wypadek chciał się upewnić.
- Tak! Na pewno! Jak wychodziłem z pokoju to ona jeszcze tutaj siedziała!
- A... Dziwne... Do czego to doszło, żeby dziewczyna od ciebie uciekała... - zaśmiał się pod nosem.
- Ha ha ha... Bardzo śmieszne! - stwierdziłem ironicznie .
- Pomóc ci jej szukać? - spytał z troską w głosie Anders.
- A możesz? - popatrzyłem na Fannemela słodkimi oczkami i pełną rozpaczy buzią. Norweg w odpowiedzi pokiwał twierdząco głową. Zabraliśmy się za poszukiwania.

~***~

-Nie wiesz nawet jak mi cię brakowało... Myślałem, że straciłem cię już na zawsze. - powiedział szczerze Phill.
-Ale teraz tu jestem... I to jest najważniejsze. - popatrzyłam mu prosto w oczy.
-Stęskniłem się za tobą.
-Ja też. - powiedziałam. W końcu wiedziałam co w moim życiu jest najważniejsze.
-Lena, Lena...! - głos Macieja i Andersa słychać było w całej okolicy. Szukali gdzie tylko się dało. Kiedy przeszukali cały hotel nie pozostało im nic innego, jak wyjść na dwór. Dotarli w końcu do fontanny...
- No no no... Kogo ja tu widzę! - powiedział Kot
Popatrzyłam się spokojnie na chłopaków. Fannemel był nieco zdziwiony, chyba w swojej nie za dużej główce, próbował sobie wszystko poukładać. Chyba jeszcze nie pogodził sie z faktem, że stoje obok Phillipa i nie uciekam od niego.
-Czy wy już się ... no ten.... tego... pogodzili...!? - zapytał zdziwiony Norweg.
- No jak widzisz, chyba tak!- wyjaśnił Phillip i uśmiechnął się do mnie.
- Lena, będziemy musieli już dzisiaj wylecieć...- wyjaśnił Maciek.
- Tak szybko!? Daj im się nacieszyć sobą.- poprosił Fannemel
- Maciek ma rację, przyjechałam na chwilę. Poza tym jutro muszę iść do szkoły.
- Walić szkołę!- krzyknął Anders

~***~

Na lotnisku było tak jak zawsze... Pełno ludzi, gwar, śmiechy... Jakoś w końcu udało im się przecisnąć przez tłumy. Maciek poszedł po coś do picia, a ja zostałam z Phillipem.
- Będzie mi ciebie brakować... Nie przeżyję bez ciebie dnia.. - powiedziałam... To co naprawdę czułam.
Nawet nie wiesz jak mi ciebie... Ale musisz być silna... Pamiętaj, że jest też telefon i skaype - jego ciepły i troskliwy głos był ukojeniem.
- A może... Polecisz ze mną do Polski? - zapytałam. Wiedziałam co odpowie, ale i tak jestem przekonana, że warto było chociażby zapytać.
- Lena... Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciał... Zależy mi na tobie i w ogóle... Niestety nie mogę... Teraz będziemy mieli okres wielu przygotowań i treningów, do następnych konkursów... Bardzo, ale to bardzo bym chciał lecieć z tobą... Proszę, zrozum...
- Rozumiem, ale odwiedzisz mnie?- zapytałam
- Oczywiście.- powiedział i przytulił mnie. Czułam się tak dobrze i bezpiecznie... Nie chciałam odchodzić, ale musiałam. Sama nie wiem co sie ze mną stało przez te kilka godzin. Moje "Ego" totalnie się zmieniło... Maciek podszedł i powiedział, że już musimy wylatywać. Pogodziłam się z tym w końcu wiedziałam, że Phillip mnie kocha i nie zamieni na żadną inną.  Wraz z Maćkiem weszliśmy do samolotu i zajęliśmy wygodne miejsca. Lot nie trwał za długo... Z myślą, że ktoś cię kocha....

~***~

- Maciuś, Maciuś! Obudź się! Już lądujemy! - rzeczywiście... Lądowaliśmy. Samolot obniżał tor lotu i z każdą sekundą byliśmy coraz bliżej ziemi. No a braciszek kochany? Przespał całą drogę. A zresztą... Czemu mnie to nie dziwi? Uśmiechnęłam się pod nosem. Stewardessa podeszła do nas, widząc moje starania obudzenia Maćka.
- To pani brat? - zapytała blondynka.
- Tak... Przespał całą drogę z Norwegii... Strasznie trudno jest go obudzić. - kobieta uśmiechnęła się do mnie. Miałam wrażenie jakby ona nie raz przeżywała to samo.
Mrugnęła do mnie i poszła dalej w głąb samolotu. No cóż. Zostałam sama z Kotem.
- Księżniczko! Pobudka! - krzyknęłam mu prosto do ucha.
- Mamo... Jeszcze chwileczkę... - mówił strasznie zmęczonym głosem. Nie otwierał jednak oczu.
- Maciejka! - krzyknęłam już lekko poddenerwowana. Nagle zaświtała mi pewna myśl. Włożyłam mu słuchawki do uszu. Podkręciłam dźwięk na maksa...
- Ała! Moje uszy! - Maciek podskoczył na fotelu. Spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się szczerze.
- W końcu braciszek zdecydował się obudzić... - stewardessa właśnie szła z powrotem w naszą stronę.
- Tak. - zaśmiałam się w głos. Mina jaką zrobił Maciej była wręcz nie do podrobienia. Ach, tan to potrafi.
- Cieszę się. Dobrze, przepraszam was bardzo, ale niestety muszę już iść, pomóc koleżankom. - powiedziała i poszła.
Maciek zdziwiony jak nigdy popatrzył na mnie wielkimi oczami. Widząc jednak, że nie zamierzam przestać się śmiać, spojrzał na mnie takim wzrokiem, jakby chciał mnie zabić. Nie powiem, przekonywający był...
- Kim ona była? - zapytał mnie kiedy przestałam się w końcu chichrać.
- A no wiesz... Wytłumaczę ci później... Teraz już chodźmy... Samolot już dawno wylądował.

~***~`

W końcu w domu! Rzuciłam swoje rzeczy do pokoju i zeszłam na dół. Siedzieliśmy prze stole w kuchni, kiedy nagle rozbrzmiał dźwięk SMS a. Policzki mi się zaczerwieniły. Domyślałam się kto to.
- Któż to napisał do ciebie? - zapytał się Maciek. Od razu tym tematem zainteresowali się mama i tata... Popatrzyli na mnie.
- A nikt ważny...
- No powiedz... Nie wstydź się... - musiał w takim momencie?
- Och... No dobrze...Ale uważaj, bo jak powiem coś źle to będzie to twoja wina! - ostrzegłam go, a chłopak podniósł ręce.
- Ja przecież nigdy nie przeszkadzam... - mrugnął do mnie... Och i jak tu być na niego złym?
- Właśnie... Lena... Chcieliśmy z tobą już dawno o tym porozmawiać... ale jakoś nigdy nie było jak... Albo po prostu nie chciałaś... - mama posmutniała. Spojrzałam na nią. - Mogłabyś nam wytłumaczyć wszystko?
Mama popatrzyła mi prosto w oczy. Jej wzrok zdawał się prześwietlać mnie na wylot. Nie mogła odpowiedzieć inaczej...
- Tak... Opowiem wam wszystko... Od samego początku...
I tak zaczęłam... Nawet nie wiem ile czasu opowiadałam, ale byłam pewna, że mówię wszystko z najmniejszymi szczegółami. Rodzice i Maciek patrzyli na mnie wsłuchani w każde moje słowo. Kiedy kończyłam powoli zasychało mi w gardle, ale starałam się nie zwracać na to uwagi. Nie pamiętam kiedy ostatnio powiedziałam tyle słów w tak krótkim czasie. Nikt poza mną się nie odzywał, a na pytania przyszedł czas dopiero wtedy, kiedy już skończyłam. Zadali tylko jedno...
-Czy możemy ci coś powiedzieć? - zapytali.
- Ależ oczywiście, mówcie.
- Tak, jak zawsze wam odpowiemy... - Maciek się odezwał... Jaka nowość... Zaśmiałam się w duchu.
- No więc cieszymy się, że nam to wszystko powiedziałaś... - zaczęła mama. Zaraz po niej do akcji włączył się tata. - I chcielibyśmy wybaczyć ci wszystko. Mamy nadzieję, że ty również nie jesteś na nas zła.
- Nie jestem! Och, dziękuję wam... - podbiegłam do nich i przytuliłam najmocniej jak umiem. Mój wzrok po kilku sekundach padł na Macieja. Smutny chłopak siedział na taborecie tuż za drugim końcem stołu. Pokazałam mu palcem żeby również się dołączył do naszego rodzinnego uścisku. Ten z przyjemnością i w podskokach także przytulił się do nas.

~***~
(Maciek)

- Tak. Widać, że w końcu jest szczęśliwa. - powiedziałem.
- Pewnie. Już dawno nie widziałem jej takiej szczęśliwej.- Powiedział tata Leny.
Moja komórka leżała na stole, obok mnie. Odruchowo spojrzałem na nią. W tym momencie na wyświetlaczu pojawił się numer PZN... Odszedłem od kuchennego stołu i odebrałem.
- Dzień dobry... Maciej Kot? - zapytała osoba w słuchawce. Byłem pewien, że nigdy nie słyszałem podobnego głosu.
- Tak, to ja... A o co chodzi?- zapytałem
- No więc jest tutaj pewna osoba, która czeka na pana... I pana siostrę, Lenę.
- A kim jest ta osoba? - zapytałem zdziwiony.
- Tego nie mogę panu powiedzieć. Kiedy więc będzie mógł pan przyjechać?
- Chyba jeszcze dzisiaj... Gdzie mam się stawić?
- Kobieta podyktowała mi adres, a ja zapisałem go na kartce.
 - Dobrze, dziękuję, już jadę... A Lena ma też jechać? - zapytałem.
- Nie... Lepiej niech zostanie w domu.
Podziękowałem jeszcze raz, pożegnałem się szybko, obiecując, że przyjadę zaraz jak wszystko załatwię no i pognałem pod wskazany adres. Sam nie wiedziałem o kogo tu chodzi. Dlaczego miała być też Lena?
- Ciociu wybacz, ale....- powiedziałem, gdy nagle mi przerwała
- Leć.- powiedziała a ja uśmiechnęłem się do niej. Sięgnęłem po kurtkę i wybiegłem z domu.

~***~
(Maciek)

Po kilkunastu minutach znalazłem się w siedzibie PZN. Wszedłem i zacząłem rozglądać się w recepcji.
- Dzień dobry... - przywitałem się.
- O, witam... - powitała mnie kobieta za biurkiem. Miała taki sam głos jak ta która rozmawiała ze mną przez telefon.
- To... Gdzie jest ta osoba? - nie wiedziałem co powiedzieć.
- Siedzi za drzwiami. Zaraz ją zawołam.
- Dobrze. - przysiadłem się na krzesło, które stało tuż obok.
Ruda kobieta zza biurka wstała i podeszła do drzwi, które znajdywały się tuż za nią. Nacisnęła klamkę, a tuż za nimi ukazała się postać kobiety... Znajomej kobiety...
- Sara?- zapytałem zdziwiony.


***********************************************
Chciałabym z tego miejsca podziękować Kindze. To ona napisała za mnie to czego ja nie mogłam przez kilka dni. Poprosiłam ją o to żeby mi napisała kawałek rozdziału... Niestety ja miałam karę :( Podałam jej wszystkie szczegóły i dziękuję jej za to! Oczywiście musiałam dorzucić swoje kilka groszy ;) Mam nadzieję, że się wam podoba... Oceniajcie w komentarzach <3
Macie jeszcze tak na rozluźnienie piosenkę w której sie zakochałam i nie mogę przestać jej słuchać ;)
Buziole :***************


CZYTAM = KOMENTUJĘ

7 komentarzy:

  1. Przyznam szczerze, że Twoje opowiadania bardzo mi się podobają, poza drobnymi błędami merytorycznymi, stylistycznymi i ortograficznymi jest naprawdę super.
    Pracowałam niegdyś przy organizacji LGP i zimowych konkursów PŚ, więc gdybyś potrzebowała pomocy, miała jakieś pytania to z miłą chęcią odpowiem ;).
    A Blog wciągnął mnie na tyle, że aż zarwałam wczorajszą noc, bo nie mogłam się oderwać od czytania ;). Zatem życzę dużo weny twórczej i pomysłów!

    Pozdrawiam,

    Natalia

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie. Super ;-)
    Pozdrawiam i weny :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie masz za co dziękować, naprawdę ;)
    Teraz jak dorzuciłaś swoje jest dużo lepiej :) teraz mnie bardzo zaciekawiło pomimo wszystko.
    To ja Ci dziękuję ;)
    Wyszło WSPANIALE ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekałam z niecierpliwością na rozdzał jak zawsze genialny codziennie echodxiłam i czekałam

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieje że po skończeniu tego opowiadania nspiszesz następne

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy rozdzialik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie jestem w trakcie ;D Niestety to będzie ostatni rozdział na tym blogu... :( Ale od dziś zaczynam nowy... Ok. 19.00 pojawi się wiadomość... lub wcześniej ;)

      Usuń