sobota, 30 maja 2015

Rozdział 41

Rozdział 41

Miesiąc później....
- Myślałam, że ten rok szkolny już się nie skończy!- krzyknęła Kinga i zaczęła biegać bo pobliskim parku. Zachowywała się jak małe dziecko... Zresztą ja też taka byłam. Podbiegłam do dziewczyny.
- Masz jakieś plany na wakacje?- zapytałam
- Wyjeżdżamy z Adamem i z jego rodzicami na Mazury. A ty? Będzie Phillip?- zapytała radośnie. Uśmiechnęłam się pod nosem i zdjęłam czarne pantofelki.
- Tak, nie, tak, nie, tak, nie...
- No mów!- krzyknęła zaciekawiona dziewczyna.
- Jeszcze nie wiem...
- No to co mi tu z "tak, nie, tak, nie" wyjeżdżasz?- zapytała i lekko mnie popchnęła. Ku mojemu zdziwieniu byłam cała mokra. Nie dziwię się w końcu leżałam w fontannie.
- O ty mendo!- krzyknęłam i poprawiłam mokrą grzywkę, która całkowicie opadła mi na czoło.
- Ja też cię kocham.- rzuciła Kinga i zaczęła uciekać. Wygramoliłam się z fontanny i pobiegłam za nią... Raczej nie musiałam. Adam trzymał Kingę na rękach a ta szarpała się. Już wiedziałam co on chcę zrobić. Po kilku sekundach dziewczyna leżała już w fontannie. Zrywaliśmy z niej boki, gdyż jej rude włosy unosiły się na na powierzchni wody, tworząc rudy okrąg. Wyglądało to bardzo śmiesznie.
- Uwielbiam cię.- powiedziałam i poklepałam Adama po plecach. Chłopak spojrzał się na mnie.
- Na pewno?- zapytał, miałam mu odpowiedzieć, ale niestety wrzucił mnie do wody. Wraz z Kingą próbowałyśmy oddać mu, ale na daremnie... Za to była niezła zabawa...

~***~

- Już jestem!- krzyknęłam. Ubrana w krótkie, dżinsowe spodenki i białą bluzkę udałam się pod skocznie. Widziałam tam wiele znajomych twarzy... W końcu to nasz letni wypad.
- Lena!- krzyknął Piotrek i podszedł do mnie... Objął mnie z całych sił, a po chwili przyłączyli się inni.
- Udusicie mnie.- rzuciłam
- Dajecie mocniej.- powiedział Jasiek a wszyscy się na niego popatrzyli.- Tak wiem, to budzi skojarzenia...
- Lena, gdzie Maciek?- zapytał Kamil
- Sama nie wiem... Powinien już tu być, przecież umawialiśmy się na 17.00. A właśnie, gdzie jest Ewa?
- Tam przy stolikach...- powiedział i pokazał na czarny namiot ogrodowy. Ruszyłam w jego kierunku.
- Hej...- powiedziałam nieśmiało
- Witaj.- powiedziała blondynka i przytuliła mnie.- Co tam?
- A właściwie to nic... Mam ciasto.- powiedziałam i wyjęłam z torby talerz zawinięty w folię aluminiową.
- Połóż tu.- powiedziała i pokazała na stół. Leżało tam wiele dań... Ciast, kanapek, przystawek, sałatek...
- Przecież nie jest nas aż tak dużo. Po co tyle jedzenia?
- Chłopaki jeszcze kogoś zaprosili...
- Normalne...
No i się zaczęło. Wszyscy usiedliśmy przy stole ogrodowym i zaczęliśmy rozmawiać. Klimek chwalił się swoim synkiem... Nasz mały Klimek Jr. Piotrkowi jak zawsze dopisywał humor, a Jasiek w końcu sobie kogoś znalazł. Zresztą nasi blondyni są mocno pogrzani. Obiecali Żylastemu taki numer na wyjeździe, że ich popamięta. Kamil z Ewą są bardzo szczęśliwi... Popatrzyłam na ekran telefonu. 18.23 Gdzie jest Maciek? Był Kuba, Mańka nadal nie widziałam. Może nie może przyjść... Nagle poczułam czyjeś usta na swoim policzku. Szybko sie odwróciłam i zauważyłam Phillipa. Rzuciłam mu się na szyję i mocno przytuliłam. Chłopak wtulił się w moje włosy, a wszyscy zaczęli bić brawo i pogwizdywać. Ewa i Kamil skorzystali z okazji i też sie pocałowali.
- Myślałam, że nie zobaczę cię w wakacje...- powiedziałam
- Nie chciałaś mnie...!?- zapytał zrezygnowany chłopak. Przytuliłam go jeszcze mocniej.
- Bardzo chciałam, nawet nie wiesz jak tęskniłam. Myślałam tylko, że masz jakiś wyjazd...
- No, bo mam.- powiedział
- A z nami się nie przywitasz!!!- krzyknął Fannemel
- Z wami zawsze.- powiedziałam i przytuliłam się do chłopaków
- Widzę, że jesteście razem szczęśliwi?- zapytał Daniel
- Pogodziliście się prawda?- zapytałam zaniepokojona. Po ich twarzach nadal widać było nienawiść do drugiego. Bałam się, że od czasu ich kłótni nadal się nie pogodzili.
- Oczywiście, że tak.- powiedział Sjoeen i uśmiechnął się do kolegi...
- Już dawno.- dodał Tande
- Lena, możemy pogadać na osobności?- zapytał Phillip
- Oczywiście.- odpowiedziałam i udałam się z chłopakiem dookoła skoczni. Szliśmy przez kilka minut w zupełnej ciszy... Musiałam coś zrobić.- To jedziesz na ten...
- Wyjazd? Tak.
- To chyba jest Letnie Grand Pix...
- Ja nazywam to wyjazdem, ale na niektórych zawodach będę.- powiedział i uśmiechnął się do mnie. Po chwili stanął przede mną.
- Coś się stało? Dlaczego nie idziemy?- zapytałam. Chłopak wziął mnie za ręcę.
- Jedziesz gdzieś na wakacje?- zapytał, patrząc sie mi głęboko w oczy
- No właśnie chyba nie, ale...- chciałam dokończyć
- Chciałbym żebyś jechała ze mną.- wyjaśnił
- Ale dokąd!?
- Nie wiem, pojedziemy do mnie. Do Norwegii. Moi rodzice chcą cię poznać...
- Jak to twoi rodzice?- zapytałam
- Na opowiadałem im o tobie... I to bardzo dużo...
- Phillip, zaskoczyłeś mnie. Nie wiem co teraz mam zrobić.
- Wiesz, że cię kocham...
- Ja ciebie też...- powiedziałam a chłopak wyciągnął czarne pudełko.- Phillip...
- Tak na prawdę miałem dać ci to już dawno.- powiedział i otworzył rzecz. Znajdował się tam srebny naszyjnik, a na nim serduszko.- Chciałabym żebyś to nosiła...
- Wiesz, że nie musisz..
- Wiem, ale cię kocham. Dlatego chciałbym przedstawić cię moim rodzicom.
- Sugerujesz coś?- zapytałam
- Myślałem o ślubie, ale postanowiłem przeżyć z tobą te dni a później cię o to zapytać. Oczywiście możemy poczekać... W końcu jesteśmy jeszcze bardzo młodzi.- powiedział a ja pocałowałam go. Nie wiem co sie stało, ale kochałam go. Kochałam i to bardzo... On był wspaniały... Nigdy go nie opuszczę...

*************************************************
Witam kochani! <3 Niestety to mój ostatni rozdział... Ale już za chwilę zacznę pisać nowy ;D Wiadomości jeszcze dziś. Mam na dzieję, że będziecie chcieli czytać ;)

CZYTAM = KOMENTUJĘ

5 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny ! *.*
    Tyyyle miłości <3
    Szkoda że to już ostatni, ale na pewno będę na nowym ^^
    Ogólnie rozdział genialny, a całe opowiadanie wręcz idealne !
    Pozdrawiam ;)
    Buziaczki :*
    Ps. Zapraszam do mnie na epilog ;)
    http://skokwmilosc.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo... Jak słodko... <3
    Rozdział strasznie mi się podoba. Niczego mu nie brakuje. Jest taki magiczny... No i wiele się dzieje :)
    Początek bardzo fajny, a reszta niesamowita. Chyba przeczytam jeszcze raz... I jeszcze raz... ;) nie znudzi mi się :D
    Szkoda że to już ostatnia część tak magicznej opowieści...
    Ale cieszę się, że zaczyna się nowa... Na pewno będzie równie wspaniała. Już się nie mogę doczekać pierwszego rozdziału, bo prolog jest świetny. :*
    Możesz być pewna, że zostanę :)
    Zapraszam Cie też do mnie... :)
    (wiesz... ;))

    Pozdrawiam Cie cieplutko...
    Życzę weny... I nie zważaj na przeciwności losu, tylko idź dalej... :)
    Jeszcze raz pozdrawiam... :***
    Kinia...

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :))) Nominowałam Cię do Liebster Awards:
    http://king-in-the-mirror.blogspot.com/2015/06/liebster-award.html
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,natrafiłam na tego bloga zupełnie przypadkowo,akurat nudziłam się w domu i postanowiłam coś poczytać i jak widzisz zostałam tu do samego końca. Strasznie spodobała mi się historia o Lenie,Philipe,naszych polskich skoczkach i o mojej ukochanej dysycyplinie <3 Muszę przyznać ,że masz niesamowity styl pisania ,który odrazu przyciąga czytelnika.To opowiadanie wywarło na mnie niesamowite wrażenie ,ta opowieść jest poprostu przepiękna, wywowała u mnie tyle emocji ,wzruszeń.. a wiedz, że ja nie często się wzruszam ;) Cieszę się ,że tu trafiłam ,może ja też wkońcu zacznę pisać coś swojego,ale to jak będę miała więcej czasu. No cóż ,gratuluję talentu i zabieram się do czytania twojego kolejnego opowiadania :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń