Rozdział 35
Co ja zrobiłam? Usiadłam na krześle a stewardessa powiadomiła nas, że za pięć minut odlatujemy. Oparłam się na fotelu zastanawiając się nad jednym... Czemu go odrzuciłam? Popatrzyłam na widok, który rozprzestrzeniał się za moim oknem. Położyłam lekarskie kule, na podłodzę a po moim policzku spłynęła łza. Nie, nie teraz- pomyślałam. Wyjęłam z torby chusteczki i przetarłam niebieskie oczy. To i tak nie pozwalało mi o nim zapomnieć. Nie mogłam przestać o nim myśleć. Obok mnie usiadł mężczyzna. Dlaczego zawsze oni muszą siedzieć obok mnie???
- Nic się pani nie stało?- zapytał chłopak
- Oczywiście, że nie.- zapewniłam małym kłamstwem.- Niech pan tylko uważa tu mam swoje kule...
- Wiem, widziałem.- powiedział i uśmiechnął się do mnie.- Na pewno pani nic nie jest?
- Na pewno.- zapewniła i założyłam słuchawki na uszy. Włączyłam swoją ulubioną piosenkę i napisałam do Iwony, że wracam do Polski.
~***~
(Iwona)
Siedziałam na historii wraz z Mateuszem. Chłopak był dość dziwny, ale nawet fajny. Pani od histy przesiadła mnie z powodu ciągłego plotkowania z Martą. Mati był naszym klasowym komentatorem. Zawsze on miał coś ważnego do powiedzenia... Tyle, że to zawsze było głupie, ale śmieszne. Przede mną siedziała Marta, którą pani posadziła z klasowym ciachem, Adamem. On i Mateusz to byli najlepsi koledzy. Ich też przesadziła z tego samego powodu. Matra miała rozpuszczone włosy a ja robiłam jej kłosa. Z jakiego powodu? Po prostu mi się nudziło. Historyczka zaczęła o czymś mówić a ja za bardzo się nudziłam. I tak Marta uwielbia jak ktoś ją czeszę. Mój telefon zawibrował a ja rozpuściłam włosy dziewczyny i wyjęłam go potajemnie z kieszeni. Lena przysłała mi SMS'a. Czy ona nie wie kiedy ich wysyłać???
*Lena, 12.57
Wracam do Polski. Jestem właśnie w samolocie. W czwartek idę do szkoły... Czyli jutro..
Yay, w końcu... Ona nawet nie wie jak się cieszę. Ponad dwa miesiące jej nie było... Ale przecież sezon kończy się za.... Ej, co tu jest grane??? Przecież jest jeszcze kilka konkursów.
- Iwonka, chowaj telefonik.- szepnął Mateusz.
- Już...
- Nie ,,już" tylko teraz.- rzucił
- Lena wraca do Polski.- powiedziałam
- Co!?- powiedział zdziwiony
- To co słyszałeś .- odpowiedziałam a chłopak przekazał tę wiadomość Adamowi, który powiedział to Marcie i Markowi a cała reszta dowiedziała się od innych. Oczywiście.... Cała klasa zaczęła szemrać na temat mojej koleżanki.
- Co to za hałas?- zapytała nauczycielka.- Kto mi wszystko wyśpiewa.
- Ja!- krzyknął Mati aż podskoczyłam wraz z nim.
- Proszę, Mateuszu.- powiedziała kobieta
- Kinia to dla ciebie.- powiedział i pokazał na dziewczynę. Była to jedna z najpiękniejszych uczennic w naszej klasie. Miała ona ciemne oczy i prawdziwe rude włosy. Chodziła z Mateuszem.- ,,Ruda tańczy jak szalona..."
- Proszę cię. Kończ waść bólu oszczędź.- powiedziała historyczka a my zaczęliśmy się śmiać. Chłopak usiadł na krześle a dziewczyna posłała mu całusa.- Może pan pójdzie do Mam Talent.
- Niech pani mi wybaczy, ale ja jednak uważam, że to pani ma największy talent z nas wszystkich.- powiedział
- Niby jaki?- zapytałam
- Idealnie tłumaczy historię.- powiedział na głos a potem ściszył głos.- Szkoda tylko, że nic nei rozumiem.
Poklepałam go po ramieniu i zaczęłam się śmiać.
~***~
(Phillip)
Nie rozumiem tego... Dlaczego ona mam się usunąć w cień? Dlaczego mi nie powiedziała co źle zrobiłem? Boże spraw, żeby nie wsiadła do tego samolotu... Niestety tak nie było. Stałem tak 10 minut, aż podszedł do mnie Maciek.
- O co wam poszło z Leną?- zapytał
- O nic.- rzuciłem i udałem się do wyjścia. Zmarnowałem dla niej konkurs. Dlaczego tak postąpiła? Wróciłem do hotelu kompletnie zrezygnowany. Co miałem zrobić? Właśnie teraz się zakochałem, ale okazja uciekła mi sprzed nosa. Lena była tą jedyną... Tak sądziłem... Nie miałem ochoty na żadne rozmowy. Wolałem być sam... Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić... Nie chciało mi się żyć... Tylko ona podtrzymywała mnie przy tym, że jeszcze żyję. Każdy dzień zaczynałem z myślą, że podejdzie do mnie i zacznie się śmiać... Nie obchodziło mnie to z czego. Mogła się śmiać ze mnie, lub z czegoś innego. Zawsze potrafiła mnie rozbawić. A teraz? Skończyłem jako totalny idiota nie doceniający swojego życia... Niedoceniający ludzi...
~***~
Wróciłam do domu kompletnie zmęczona. Rodzice zalewali mnie pytaniami... A ja miałam tego dosyć. Całe szczęście, że miałam jedną jedyną wymówkę... Jestem po podróży... a na dodatek mam złamaną nogę. Z trudem udałam się do swojego pokoju, przez które prowadziły schody... Załamka totalna. Zostawiłam swoje bagaże w salonie a mój tata obiecał, że mi je przyniesie, ale kiedy to nie powiedział. Przez resztę dnia siedziałam w swoim pokoju. Nie miałam na nic ochoty... Mama kilka razy wołała mnie abym zjadła kolację, aż w końcu kolacja przyszła do mnie. Na moim talerzu leżały dwie kanapki z serem , szynką i pomidorem. Czy zjadłam to? Nawet nie tknęłam. Wstałam i udałam się do swojej łazienki. Zastałam ją taką samą jak wcześniej. Ciemne kafelki, wanna, umywalka, kosz na brudne ubrania i szafka na rzeczy... Napuściłam wodę i wlałam płyn do ciała, tak że powstała piana. Liczyłam na to, że moja mama nie grzebała w moich rzeczach. Potrzebowałam uspokojenia... Sięgnęłam po stołeczek i stanęłam na nim dosięgając do najwyższej półki szafki... Wyjęłam dwie potrzebne mi rzeczy. Związałam włosy w ręcznik i weszłam do wanny, nie zamaczając gipsu. Wyglądałam dość dziwnie... Siedziałam w wielkiej pianie, z nogą poza wanną. Sięgnęłam po te dwie rzeczy i położyłam je obok... Musiałam się odstresować... i to bardzo. Nadal nie mogłam zapomnieć o Phillipie. Miałam go ciągle przed oczami. Otworzyłam puszkę RockStar'a. Moja mama uważała to za czarną puszę a ja nie miałam do niej prawa sięgnięcia. Teraz miałam to gdzieś. Napiłam się łyka energetyka byle o nim zapomnieć. Zapomnieć o wszystkich... Nawet Ewa przypominała mi o skoczkach. Kamil, Olek, Jasiek, Anders, Daniel, Tom... Musiałam położyć temu kres. To był zakończony rozdział w moim życiu. Obiecuję sobie, że póki nie minie liceum to się nie zakocham... O Boże co ja mówię? Przecież ja już jestem zakochana...
~***~
Wstałam o szóstej rano. Kolejny dzień... Kolejna próba zapomnienia. Wczoraj nie udało mi się upić smutków w energetykach. Non stop o nim myślałam... Wstałam z łóżka i założyłam leginsy i jakąś bluzę. Spięłam włosy i poszłam do łazienki posprzątać puszki. Spojrzałam na plan i szybko się spakowałam... Założyłam plecak i zeszłam na dół.
- Pomogę ci kochanie.- powiedział tata i zabrał mi plecak.
- Tato, nie trzeba.- powiedziałam
- Trzeba, trzeba.- rzucił a ja powolutku zeszłam ze schodów.
Zjadłam szybkie śniadanie a mama dała mi zwolnienie lekarskie, które musiałam dać pielęgniarce. Tata podwiózł mnie do szkoły w której byłam o 7.45. Weszłam do szkoły a moja obecność przykuła wzrok innych. Poszłam do szatni i zdjęłam kurtkę. Niestety miałam problem ze zmianą butów.
- Lena, już jesteś!- krzyknęła Kinga.- Co ci się stało w nogę?
- Oj, długa historia.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do dziewczyny. W końcu zaczynam życie w szkolnym otoczeniu.- I jak na razie wolę jej nie opowiadać...
- Rozumiem. Pomóc ci z czymś?- zapytała
- Nie, dziękuję.- powiedziałam i usiadłam na podłodze by zmienić buty. Przepraszam buta. Zdjęłam go i dopiero się skapnęłam, że nie zdjęłam z wieszaka tych na zmianę.- Kinia, podasz mi buta.
- Spoko, masz.- powiedziała i podała mi czarnego, lewego, trampka.
- Dzięki, a jak tam u ciebie i Adama?
- Idealnie. Nie myślałam, że spotka mnie takie szczęście... Jest kochany... i to bardzo.- powiedziała.
- O gołąbki wy moje.- powiedziałam w tym samym czasie kiedy wszedł chłopak dziewczyny. Zapewne usłyszał końcówkę naszej rozmowy, gdyż zaczął gruchać jak prawdziwy gołąb. Zaczęłyśmy się śmiać a Kinga pocałowała go.
- O Lena wróciła. Sorry nie zauważyłem cię.- powiedział a ja przybiłam mu piątkę.
- Co mamy pierwsze?- zapytałam
- Geo, geo, geo.- zaczął śpiewać chłopak.
W trójkę poszliśmy na górę pod salę geograficzną. Wiele osób zaczęło się ze mną witać. Niektórzy byli bardzo szczęśliwi, tulili mnie... To było dziwne. Krystian podszedł do mnie i powiedział, że w tą sobotę mam do niego przyjść. Jak zawsze z Krystkiem graliśmy na Playaku. Był to mój kolega praktycznie od dzieciństwa. Znałam go jak swój dom... Dziwne porównanie. Był to niezbyt wysoki brunet, ale za to bardzo dobrze się uczył. Uwielbiałam jego towarzystwo był dla mnie jak brat. No cóż umówiłam się na Playaka tylko dlatego, że nie było mnie przez dwa miesiące a on nie miał z kim grać... Nie miał kto go ograć. Wszyscy weszliśmy do sali od gegry i zajęlismy swoje miejsca. Siedziałam w ostatniej ławce w środkowym rządzie sama. Rozpakowałam się i zapiasłam temat. Przypomniała mi się geografia z Phillipem. Przesiedzone godziny nauki. Przy nim coś rozumiałam z tego... Tylko z nim.
- Lena, kochana chodź.- powiedziała pani od goegrafii macając mi ręką przed oczami.
- Coś się stało?- zapytałam
- Kochanie, jest już przerwa. Wszyscy już dawno wyszli a ty jeszcze tu siedzisz. Coś ci się stało?
- Nie proszę pani. Po prostu się zamyśliłam.
Spakowałam wszystkie swoje książki i wyszłam z sali nie patrząc dokąd idę. Po chwili wpadłam na kogoś i niechcący upuściłam kulę.
- Pomogę ci.- powiedział chłopak i podał mi rzecz.- Ty jesteś Lena Kot?
- Tak, dziękuję.- mruknęłam i postanowiłam dalej iść, ale chłopak mnie zatrzymał.
- Nie bolą cie przypadkiem nogi?- zapytał.
- Głupie pytania zadajesz. Muszę przyznać, ze troszeczkę.- rzuciłam
- Bo cały czas chodzisz mi po głowię.
- Aha. Te teksty to dla swojej matki zostaw.- rzuciłam i poszłam dalej.
******************************************************
Przepraszam Was, że dzisiaj tak króciutko, ale mój tata każe mi kończyć. Dziękuję Kini za pomysła :D A oto piosenka przy której to pisałam. Czeka na wasze szczerę komentarze. Proszę o nie gdyż są dla mnie bardzo ważne :)
CZYTAM = KOMENTUJĘ
;) Świetnie ;)
OdpowiedzUsuńOch, ruda... ;)
Naprawdę bardzo mi się podobało... ;) Adam kogoś mi przypomina... :)
Nie musisz dziękować za pomysł.. ;) sama wymyśliłabyś coś równie wspaniałego! Jestem bardzo ciekawa co wymyślisz w następnym rozdziale... ;) Jakby co - służę pomocą! ;)